fot. P. Tarasewicz
Wydany pod koniec stycznia album „Bonson postanawia umrzeć” spotkał się z bardzo dobrym przyjęciem zarówno ze strony fanów jak i krytyków. Przed tygodniem krążek otwierał zestawienie OLiS, w najnowszym wydaniu listy jest na trzeciej pozycji. Bonson przyzwyczaił słuchaczy do tego, że warstwa tekstowa jego płyt nie należy do najbardziej optymistycznych i nowy krążek nie jest wyjątkiem od tej reguły. W rozmowie z Arturem Rawiczem raper przyznał, że przez lata był przekonany, że ludzie słuchają jego twórczości, bo odczuwają satysfakcję obserwując jego cierpienie.
– Po „Historii po pewnej historii”, mojej pierwszej płycie, która była podobna do tej, denerwowałem się na to, że kiedy potem nagrałem inną płytę, ona nie miała takiego odbioru. Jakbym nagrał o tym, jak mi źle, to ludzie by tego słuchali. Wydawało mi się, że ludzie lubią patrzeć, jak ktoś jest na dnie – mówi Arturowi Rawiczowi Bonson. – A dzisiaj, kiedy jestem starszy, po odbiorze tej płyty, po tym co ludzie mi mówią, wiem, że to nie jest tak, że oni karmią się tym, jak upadasz. Oni się z tym utożsamiają. Im to jest potrzebne – wyjaśnia.
Krążek jest na rynku od ponad dwóch tygodni, dlatego artysta wie już, z jakim odbiorem się spotkał i może wyciągać wnioski. – Ta płyta pokazała mi, że ludzie są już zmęczeni tym, co się dzieje w rapie. U nas się nawija o tym, kto ile ma, mimo iż nie widział tego na oczy. Ludzie chcą emocji, chcą usłyszeć, że ktoś jest z nimi. Jeżeli jest u mnie tak, to o tym nawijam, bo to po mam rap, żeby to z siebie wyrzucić, a nie pierdzielić jakieś bezsensowne głupoty – mówi w nowym odcinku „1 NA 1” Bonson.
Rozmowa Artura z Bonsonem już jutro na www.cgm.pl. Artysta opowiedział nam m.in. o zaniku wartości w rapie i jego transformacji do roli muzyki rozrywkowej.