– To śpiewanie na wysokich częstotliwościach, sprawiające że twój męski głos staje się kobiecy. No i sceniczna kreacja, dążenie do innowacyjności. Bowie na swoich koncertach stopniował napięcie. Nie był szafą grającą, nie trzymał się kurczowo setlisty. Była w tym jakaś dramaturgia – cytuje frontmana U2 magazyn.
– Nie będzie przesadą, jeśli powiem, że Bowie był tym dla Wielkiej Brytanii i Irlandii, czym Elvis był dla Stanów Zjednoczonych. To było radykalne przesunięcie w świadomości. Pierwszy raz, gdy zobaczyłem go śpiewającego „Starman” w telewizji – czułem się, jakby spadł nam z nieba. Amerykanie mieli swoich ludzi na księżycu. My mieliśmy Brytyjczyka z kosmosu – i na dodatek miał matkę z Irlandii – dodał Bono.