fot. P. Tarasewicz
W mediach nie brakowało spekulacji, że beef Eminema z MGK to ustawka. Teoretycznie obaj artyści na nim wygrali, ich dissy wykręcały znakomite wyniki, stąd niektórzy sugerowali, że zamieszanie mogło być wynikiem zmyślnej kampanii marketingowej. Finalnie okazało się jednak, że Machine Gun Kelly nie zyskał na tym konflikcie nic, a wręcz przeciwnie, bowiem jego wydany po beefie album „Hotel Diablo” okazał się klapą.
Sprawdź też: Wygląda na to, że Eldo przypadkiem zdradził nowego członka SBM Labelu
– Postąpiłem w tym beefie tak, jak należało to zrobić, ale niestety poskutkowało to tym, że „Hotel Diablo” nie został dobrze przyjęty – przyznaje w rozmowie z Interview Magazine MGK.
Po premierze „Hotel Diablo” w karierze artysty nastąpił gwałtowny zwrot – Colson wydał w tym roku poppunkowy krążek „Tickets To My Downfall”, który dla porównania okazał się największym sukcesem komercyjnym w jego karierze i pierwszym numerem jeden na liście Billboardu (126 tysięcy egzemplarzy sprzedanych w pierwszym tygodniu). Niewykluczone, że w obliczu takiej sytuacji MGK odpuści rap na rzecz nowego kierunku.