Foto: P. Tarasewicz / CGMCreativeStudio
Przed nami odmienione Fryderyki. Tegoroczna, 25. edycja nagród polskiego przemysłu muzycznego nie tylko przenosi się z Warszawy do Katowic, ale także rozrasta się do trzech dni. Już w sobotę odbędzie się Gala Muzyki Rozrywkowej i Jazzu, która będzie transmitowana na antenie TVN. Dzień później publiczność weźmie udział w festiwalu muzycznym, a imprezę zakończy zaplanowana na 12 marca gala muzyki poważnej.
Wśród artystów, którzy pojawią się na scenie podczas tegorocznej odsłony Fryderyków, będzie m.in. Tomasz Organek, który zaprezentuje się zarówno jako dyrygent zespołu Męskie Granie Orkiestra, jak i jako lider własnej formacji Organek. Artysta przyznał przed naszą kamerą, że jest podekscytowany zmianami w formule wydarzenia.
– Polski rynek muzyczny bardzo się rozwija, czego dowodem są wyprzedane areny. Na listach przebojów królują polscy artyści, ludzie tłumnie przychodzą na koncerty. Polska muzyka wreszcie znalazła się na właściwym miejscu – stwierdził muzyk. – Zawsze oglądaliśmy z zazdrością takie widowiska w innych krajach, patrząc jakie rynki są duże, jaką to ma oprawę, prestiż. Cieszę się, że doczekaliśmy takiej gali u nas – dodał.
Fryderyki odzyskają prestiż?
Jedną z bolączek Fryderyków jest wątpliwy prestiż tej imprezy. Z jednej strony wciąż są to najważniejsze nagrody w polskiej muzyce, z drugiej często chybione nominacje sprawiają, że wiele osób przymyka na nie oko. Zdaniem Tomka Organka wreszcie ma szansę się to zmienić.
– To słuszny krok w stronę tego, żeby wszyscy zaczęli traktować tę imprezę poważnie, zarówno artyści jak i publiczność. Niestety jest coś w tym, że skala wydarzenia sugeruje jego rangę. Dopóki Fryderyki były pokazywane późno w nocy, w jakiejś okrojonej relacji, ludzie myśleli, że to mniej ważne wydarzenie, które nikogo nie obchodzi – ocenił artysta, licząc na to, że po zmianach Fryderyki wreszcie będą mieć szansę prestiż adekwatny do poziomu rodzimej muzyki.