fot. mat. pras.
Szósty album Błażeja Króla ukazuje się w niezbyt pozytywnych okolicznościach przyrody, a mimo to koi i podnosi na duchu. Zamiast użalać się nad sobą, brakiem możliwości grania koncertów, a tym samym zarobkowania, nietuzinkowy artysta dodaje nam otuchy, śpiewa, że „będzie dobrze”. Daje nadzieję. I robi to w naprawdę przebojowy sposób!
Pamiętam pierwsze spotkania z twórczością Błażeja. Nie było łatwo. Przede wszystkim słuchacz musiał się określić wobec muzyki tego nietuzinkowego artysty. Dostroić do jego wrażliwości i… nieprzewidywalności. Król na początku kariery, czyli na pierwszych dwóch płytach, był nieoczywisty, skupiony na sobie, bezkompromisowy, mylił tropy. Z czasem te dźwięki i wersy wyszły z niszy – raz, że my się ich nauczyliśmy słuchać; dwa – Król nieznacznie, ale jednak wygładził formę określając się jako twórca alternatywnego, mocno synthowego, ale jednak popu. Dowodem na to były dwa poprzednie krążki naszego scenicznego Tygrysa. A utwory „Całą ciszę” czy „Te smaki i zapachy” stały się nie tyle przebojami, co prawdziwymi festiwalowym hymnami. Kiedyś jeszcze były festiwale…
Dziś mamy pandemię, izolację, a co za tym idzie niemożność spotykania się na koncertach. I choć nikt chyba jeszcze dokładnie nie analizował wpływu kwarantanny na twórczość muzyków, to wydaje się, że „Dziękuję” jest jedną z pierwszych rodzimych płyt świadomie inspirowanych pandemią. Już sam fakt, że po raz pierwszy w swojej karierze Król nie wydał kolejnej płyty rok po poprzedniej dobitnie o tym świadczy. A w dodatku sam muzyk wystosował list do swoich fanów: „Zanim zacznę dziękować, chcę Was przeprosić, że musieliście tym razem czekać trochę dłużej na mój album… SORRY! Oprócz kilku super akcji było też momentami kiepsko… nie muszę tłumaczyć, co się wydarzyło w 2020… Ale już jestem! i chcę Wam podziękować…”. Ale mimo że okoliczności powstawania „Dziękuję” nie są zbyt szczęśliwe, to przekaz tego bardzo udanego krążka jest bardzo pozytywny, wręcz podnoszący na duchu…
Sprawdź także: Ewelina Lisowska komentuje swoją przemianę: „Koniec z pogonią za insta standardami”
Oczywiście nie jest to podane w tak oczywisty sposób, jak kotlecik z ziemniaczkami i surówką na obiad. Pokręcona, pełna piętrowych aluzji i skojarzeń poezja Błażeja leci wysoko, na swoim stałym pułapie, ale skoro publika to łapie, to znak, że rozumiemy Króla. I kochamy. Nie tylko za słynne „Hej Tygrysy!”, czyli przywitanie, które pada na początku każdego koncertu. Lubimy Króla za absolutny brak obciachu, wstydu i artystycznych konwenansów. Król Błażej Pierwszy bawi się muzyką jak dziecko i zaprasza nas do tej zabawy. Nie wiem jak Wy, ale ja w to wchodzę!
A konwencja na „Dziękuję” jest już znana i określona. Taneczny pop mocno podlany syntezatorowym sosem, stylistycznie mocno osadzony w latach 80., może również początkach następnej dekady. Czyli kicz i wiocha. Ale jak to jest ładnie zagrane! Klubowy rytm i puls napędza najbardziej „chwytliwe” utwory z tego krążka, czyli mój ulubiony „Teraz możemy już” i urzekający melodią „Nie zrobię nic”. Słuchając ich naprawdę trudno wysiedzieć w jednym miejscu. I równie szybko można zapomnieć o ograniczeniach, które nas dotykają. Nie wiem, czy „Dziękuję” to płyta terapeutyczna, ale na pewno pozwala złapać dystans…
„Teraz możemy już zwariować / Jak noga ciężka to na gaz / Dziś już nie musisz nic dawkować / Mogę wziąć więcej i to na raz / Wszystkie niechciane przyjemności / Mokre i suche anegdoty / Dziś nie potrzeba nam bliskości / Tych spojrzeń silniejszych niż dotyk” – śpiewa Błażej we wspomnianym „Teraz możemy już” i robi się jakoś lżej na sercu. Choć przecież na jego nowa płyta ma słodko-gorzki smak. „Nie zrobię nic będę tak stał przestępując z nogi na nogę / Rym podpowiada mi żebym się bał, a ja chyba tak nie mogę Wiem, że to robisz kiedy rozrasta się, nocą przychodzi, wtedy gorzej niż źle / To może zaszkodzić przekonaj mnie / Wiem, że to zrobisz…” – to z kolei tekst kolejnego „Nie zrobię nic”.
Może też nieprzypadkiem na singiel promocyjny został wybrany najbardziej pogodny w tym zestawie „Tak jak ty”. Żeby pocieszyć. Dać nadzieję. Dopiero gdy wgryziemy się w materię tego krążka, chcąc ja poznać dokładniej to okaże się, że jest tu wiele zaskoczeń. Przede wszystkim brzmieniowych. Takich jak mechaniczny beat w „Zbyt dobrze ci idzie”, cold-wave’wy klimat „Na zachodzie bez zmian” czy najbardziej zanurzony w synth-popoie z lat 80. „Podłoga pod nami”. W drugiej części płyty robi się bardziej spokojnie, balladowo, a nawet transowo („Zła struna”). Z tego wysokojakościowego monolitu wystaje elektro-punkowy „Mywyoni”, w którym Błażej „dialoguje” wokalnie z żoną Iwoną. Wsłuchajcie się uważnie w tekst tego utworu – inny, krnąbrny, może nawet lekko dadaistyczny. Takiej płyty chciałbym za rok…
A na razie Królowi „Dziękuję”!
Artur Szklarczyk
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Dziękuję
2. Zbyt dobrze ci idzie
3. Na zachodzie bez zmian
4. Kto jest co
5. Drgawski i skręty
6. Tak jak ty
7. Podłoga pod nami
8. Przytulę pulsującą twarz / zasłużyłem
9. Teraz możemy już
10. Nie zrobię nic
11. Taki piękny unik
12. Mywyoni
13. Kto podłożył ogień / piroman
14. Wołać mnie zaczęli
15. Zła struna
16. Pierś gorąca plecy zimne
17. Dostać za swoje
18. Nie będzie dziś happyendu