Grimes – „Miss Anthropocene” (recenzja)

Jaka piękna (cywilizacyjna) katastrofa, czyli cyberpunk XXI wieku.

2020.02.26

opublikował:


Grimes – „Miss Anthropocene” (recenzja)

fot. mat. pras.

Hipnotyczna i transowa, a w warstwie tekstowej niepokojąca, cyberpunkowa i apokaliptyczna – taka jest najnowsza płyta narzeczonej Elona Muska, czyli „Miss Anthropocene”. Gęsta od dźwięków i znaczeń nie jest najłatwiejszym wydawnictwem w dorobku 32-letniej Kanadyjki, ale zarazem chyba jej najlepszym, wręcz konceptualnym dziełem. I choć przez swą intensywność nie wywołuje zachwytu przy pierwszym przesłuchaniu, to odkrywa swoje walory i smaki stopniowo, by z czasem wzbudzić zachwyt, wręcz złapać słuchacza za serce. Tak potrafią dziś tylko nieliczni artyści.

Zawsze była bardziej niszowa niż komercyjna. Czasem zdarzały się jej spektakularne sukcesy, bardziej przystępne i komercyjne single, jak to było z „Genesis” (2012) czy „Oblivion” (2013), ale artystyczne wybory Grimes były częściej „pod prąd”, niż w głównym nurcie muzyki popularnej. Ceną za wybór takiej ścieżki jest mniejsza popularność, ale równocześnie twórcy, którzy więcej „kombinują”, „mieszają” i poszukują, częściej mogą liczyć na sympatię wiernych fanów i uznanie krytyków. Dziś, kiedy można już posłuchać „Miss Anthropocene” wydaje się, że Kanadyjska wokalistka jest zarazem na szczycie, jak też dotarła do kresu tej muzycznej ewolucji. I nie tylko dlatego, że ona sama nazywa swoją piątą płytę „ostatnim albumem nagranym w ziemskim wcieleniu”.

W taki sposób opisane wydawnictwo na pewno intryguje, ale również może nieco niepokoić odbiorców taka deklaracją, która rodzi niebezpieczeństwo w postaci przerostu formy nad treścią. Tym bardziej, że brzmieniowo również przypadkowi słuchacze mogą mieć wrażenie zderzenia się z dźwiękową ścianą. Tak bywało już wcześniej, ale dopiero tu Kanadyjka podkręciła na maksa wszystkie parametry w swoich komputerach, syntezatorach i samplerach. Dlatego jej nowa płyta szumi, pulsuje i stuka w bardzo intensywny sposób. Kiedy więc fani abientu, trance’u, electro-popu, a nawet jungle będą zachwyceni z „Miss Anthropocene”, to „niedzielni” słuchacze mogą się poczuć wręcz nieco zagubieni.

Zresztą sama Grimes wyjaśnia, że do zilustrowania dźwiękami swoich apokaliptycznych przemyśleń na temat ginącego świata („Delete Forever”), któremu nie pomogą nawet nowi Bogowie („New Gods”), za to czekają nas rządy sztucznej inteligencji („We Appreciate Power”), potrzebowała tym razem najbardziej intensywnych brzmień. Stąd wrażenie, że większość utworów atakuje nasze uszy mocnymi, przede wszystkim transowymi bitami, które mogłyby się sprawdzić na tanecznych parkietach – jak w przypadku „You’ll Miss Me When I’m Not Around” i przede wszystkim „Violence”, który chyba najbardziej przypomina twórczość mistrzów takiego grana, czyli norweski duet Röyksopp.

Wyjątkami są – ballada „New Gods”, pop-rockowy i pół akustyczny „Delete Forever” jakby nieco w klimacie americany, czy ambientowy „Before the Fever” w onirycznym klimacie macierzystej wytwórni artystki, czyli słynnej 4AD. Te „syrenie” śpiewy słyszymy również w hipnotyzującym „Idoru”. Zresztą cały album jest pełen wysokich i słodkich, „dziewczęcych” wokaliz Grimes, która najlepiej wypada w „4ÆM” – hitowym numerze wskrzeszającym ducha muzyki jungle. To właśnie ten numer miał nieść promocyjnie nowy krążek Kanadyjki – również jako muzyczne tło do gry „Cyberpunk 2077”. Niestety jej premiera została przełożona przez polskie studio CD Projekt Red na wrzesień 2020, przez co płyta – już i tak dostępna wcześniej w pirackich serwisach – straciła gigantyczne wsparcie promocyjne w środowisku gamingowym.

Kto jednak nie zwraca uwagi na takie detale, a skupia się przede wszystkim na samej muzyce i przekazie słownym, znajdzie na „Miss Anthropocene” kawał futurystycznego, niebanalnego i intrygującego cyberpunka, która nie tylko stawia pytania o to, dokąd zmierzamy jako cywilizacja (czyli do zagłady), ale również daje wiele autentycznej frajdy i przyjemności ze słuchania. A to – przyznacie sami – bardzo rzadkie dziś połączenie.

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista (Deluxe Edition):
1. So Heavy I Fell Through the Earth (Art Mix)
2. Darkseid (with 潘PAN)
3. Delete Forever
4. Violence (with i_o)
5. 4ÆM
6. New Gods
7. My Name Is Dark (Art Mix)
8. You’ll Miss Me When I’m Not Around
9. Before the Fever
10. Idoru (Art Mix)
11. We Appreciate Power (feat. Hana)
12. So Heavy I Fell Through the Earth (Algorithm Mix)
13. Violence” (with i_o) (Club Mix)
14. My Name Is Dark” (Algorithm Mix)
15. Idoru (Algorithm Mix)

Polecane