fot. P. Tarasewicz
Kiedy ponad dekadę temu Jack White udzielał wywiadu Piotrowi Kaczkowskiemu, mówił, że znajomość korzeni jest dla muzyka konieczna. – Nie mogę znieść, gdy muzycy nie wiedzą o tym, co zdarzyło się w fachu, do którego wchodzą. Musisz znać tradycję. Na tym polega pisanie piosenek, muzykowanie. Jak to sobie wyobrażasz? Chcesz wyjść na scenę, grać rock and rolla, nie wiedząc, kto robił to przed tobą i kto robił to lepiej? Słyszałeś o malarzu, który nie wie, kim był Van Gogh? – argumentował White.
Młodym twórcom często zarzuca się brak zainteresowania korzeniami gatunków, w obrębie których tworzą. Kiedy Lil Yachty stwierdził, że nie jest w stanie wymienić tytułów pięciu piosenek 2Paca czy Notoriousa B.I.G., posypały się na niego gromy. Tymczasem Żabson mówi wprost: – Nie rozumiem takiej krytyki, że ktoś musi koniecznie wrócić do korzeni. Artysta wyjaśnia w rozmowie z Arturem Rawiczem, że do tworzenia muzyki, która jest na czasie, nie trzeba koniecznie mieć backgroundu sięgającego jej początków. Raper mówił nam też o powodach, dla których młodzi ludzie słuchają nowej muzyki, a niekoniecznie sięgają po klasykę.
– Nie dziwię się, że dzieciaki słuchają nowej muzyki. Bo w muzyce poprzedniej generacji nie mówi się o Snapchacie, Instagramie i iPhone’ach. A to jest ich życie i trzeba się z tym pogodzić. W każdym pokoleniu jest muzyka naszych rodziców i muzyka buntu młodzieży. Ostatnio to jest dwa razy rap. Są już dwa pokolenia wychowane na rapie i ten rap się zmienił. Wcześniej to było przeskoczenie z punk rocka na rap, a teraz z rapu oldschoolowego na newschoolowy – ocenia.
Czy rozwój newschoolu zakończy żywot staroszkolnego rapu? Zdaniem Żabsona na pewno nie. – Bębny i samplowane bity wrócą, to kwestia kilku lat – twierdzi artysta. – Na świecie już są symptomy tego, że ludzie chcieliby trochę bardziej klasycznego hip-hopu. Jako przykłady Żabson podaje scenę amerykańską i przede wszystkim brytyjską, która wydaje się być zmęczona grimem.
Więcej już w najbliższych dniach w nowym odcinku „1 NA 1”.