foto: mat. pras.
Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł, że rosyjski rząd musi wypłacić Pussy Riot odszkodowanie w kwocie blisko 50 tysięcy euro. To pokłosie sytuacji z 2012 roku, kiedy trzy członkinie grupy protestowały w katedrze w Moskwie, wykonując tam utwór zatytułowany „Punk Prayer”. Artystki zostały wówczas aresztowane za zakłócanie porządku motywowane religijną nienawiścią. Protest nie miał jednak nic wspólnego z religią, a jego celem był Władimir Putin, który ubiegał się wówczas o trzecią kadencję prezydencką.
Trybunał zdecydował, że władze podczas aresztowania naruszyły kilka artykułów Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, m.in. nie zapewniły odpowiednich warunków transportu zespołu do i z sali sądowej, gdzie artystki były przesłuchiwane, ponadto narażono je na upokorzenie związane z tym, że w trakcie przesłuchania trzymano je w szklanym pomieszczeniu w otoczeniu uzbrojonych przedstawicieli służb i psa, mimo iż członkinie grupy nie stwarzały zagrożenia. Trybunał dodał, że uwięzienie Nadieżdy Tołokonnikowej, Maszy Alochiny i Katii Samutsewiczowej za „jaskrawe ubrania, machanie rękami, kopanie i używanie mocnego języka bez analizy słów piosenki oraz kontekstu ich występu, było zbyt surowe”.
Alochina i Tołonnikowa złożyły skargę do Trybunału w lipcu 2014, domagając się odszkodowania w kwocie przekraczającej 250 tysięcy euro. Po otrzymaniu wyroku artystki świętowały, pisząc na Twitterze: – Wygrałyśmy sprawę przeciwko naszemu rządowi w Europejskim Trybunale Praw Człowieka.