foto: mat. pras.
Quincy Jones udzielił fantastycznego, ale też brutalnie szczerego wywiadu serwisowi Vulture.com. 85-letnia ikona muzyki, zdobywca 28 nagród Grammy promuje swoją nową platformę wideo QwestTV, która – jak sam to określił – ma być Netflixem dla fanów jazzu. W rozmowie z Davidem Marchesem nie zabrakło także niezliczonej ilości anegdot i spostrzeżeń dotyczących The Beatles, Michaela Jacksona, Donalda Trumpa oraz współczesnej muzyki.
Jones wspomina swoje pierwsze wrażenie, jakie zrobili na nim słynni liverpoolczycy. I cóż… nie było to najlepsze wrażenie. – Beatlesi byli najgorszymi muzykami na świecie. To były sku***syny bez talentu. Paul był najgorszym basistą, jakiego słyszałem w życiu. O Ringo szkoda nawet mówić – mówi brutalnie producent.
O Królu Popu Quincy Jones mówi wprost: – Kradł. Kradł pomysły od innych muzyków np. Donny Summer. Był Machaviellim muzyki. Producent wspomina także o problemach Jacksona z samoakceptacją: – Chciałem go zabić za operacje plastyczne, które sobie robił i ciągle usprawiedliwiał. Ojciec wmówił mu, że jest brzydki. Czego oczekiwać od tak pokrzywdzonego człowieka? – pyta Jones.
Producent nie ma dobrej opinii o talencie basisty i perkusisty The Beatles, niezbyt dobrze myśli także o współczesnej muzyce. – Są beaty, loopy, rymy, a nie ma piosenek. Piosenka powinna mieć siłę, a artysta powinien być posłańcem. Najlepszy piosenkarz świata nie ocali złej piosenki. Nauczyłem się tego 50 lat temu i to jest najważniejsza lekcja dla producenta – ocenia Quincy Jones. Cały wywiad z artystą znajdziecie tutaj.