Quebonafide o złotych płytach: „To wyróżnienie jak pracownik miesiąca po tych zmianach”

Czy złote, platynowe i diamentowe płyty coś jeszcze dziś znaczą?


2015.05.15

opublikował:

Quebonafide o złotych płytach: „To wyróżnienie jak pracownik miesiąca po tych zmianach”

Czy złote, platynowe i diamentowe płyty coś jeszcze dziś znaczą? Quebonafide jest zdania, że coraz mniej, ponieważ wczorajszy wysyp wyróżnień ZPAV skomentował krótko: Ale się sypią złote płyty z tymi streamingami. Teraz to naprawdę wyróżnienie jak pracownik miesiąca po tych zmianach. Poniżej tłumaczymy, o co chodzi ze zmianami, o których napisał na swoim fanpage`u raper.

Od lat trwa dyskusja na temat wysokości progów sprzedażowych potrzebnych do przyznania wyróżnienia. W Polsce, w przypadku muzyki rozrywkowej, aby dostać złotą płytę trzeba dziś sprzedać 15 000 płyt (muzyka polska) lub 10 000 (muzyka zagraniczna), na platynę potrzeba odpowiednio 30 000 i 20 000. To z jednej strony niewiele, ale z drugiej wcale nie odstajemy od światowych standardów. Dla przykładu – w liczącej o 8 000 000 ludności Hiszpanii na złoto otrzymuje się za 20 000, a platynę za 40 000 kopii (nie ma rozgraniczenia na artystów rodzimych i zagranicznych). We Włoszech progi są dwukrotnie wyższe niż u nas, ale za to ludności o 1/3 więcej, więc różnica w proporcjach jest zauważalna, ale nie można mówić o przepaści.

Oprócz ilości płyt, które trzeba sprzedać, by otrzymać wyróżnienie, kontrowersję budzi także sposób liczenia tej sprzedaży. W Polsce od ponad roku oprócz fizycznych egzemplarzy liczy się także digital oraz streaming. I tak sprzedaż 10 plików muzycznych jest liczona jak jeden album. W przypadku streamingu – do którego zaliczają się nie tylko takie serwisy jak WiMP, Spotify czy Deezer, ale też YouTube – przyjmuje się następującą zasadę: Ilość 2 500 szt. streamingów któregokolwiek z tytułów albumu jest równoznaczna ze sprzedażą 1 albumu CD lub DVD audio. Aby zdobyć złoto z samego streamingu nagrania muszą być odtworzone… 37,5 miliona razy. Jeśli założymy, że na płytę przypada 15 kawałków, otrzymamy konieczność odtworzenia każdego utworu 2,5 miliona razy. Dużo, to prawda, ale pamiętajmy, że ilość odsłuchań łączy się ze sprzedażą plików oraz fizycznych egzemplarzy płyt.

Artysta otrzymuje złotą płytę za sprzedaż 15 000 egzemplarzy albumu. Załóżmy, że w formie fizycznej album sprzedał się w nakładzie 10 000, do wyróżnienia brakuje więc jedynie 5 000. W takiej sytuacji wykonujemy proste działanie: 2 500 odtworzeń x 5 000 wymaganej sprzedaży = 12,5 miliona wyświetleń. A taki wynik przy 15 utworach w trackliście jest do osiągnięcia (zwłaszcza przy dużej ilości klipów, które na ogół „klikają się” znacznie lepiej niż ścieżki audio).

Zasada może i kontrowersyjna, ale odzwierciedlająca realia rynku. Streaming nieustannie rośnie w siłę, wypierając digital i coraz częściej fizyczne nośniki. Zaznaczmy, że liczenie streamingu do sprzedaży nie jest wcale polskim wymysłem, podobne praktyki stosuje wiele innych krajów ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią na czele.

Obniżenie progów potrzebnych do otrzymania wyróżnień było odpowiedzią rynku na malejącą sprzedaż. Ta z kolei ściśle wiązała się z rozwojem piractwa. Dziś piractwo jest w odwrocie, bowiem wypiera je legalny streaming. Może więc nastał dobry moment na podniesienie progów?

Polecane