Mamy też komentarz, czyli co autor – w tym wypadku reżyser klipu, Marcel Sawicki – miał na myśli:
Moim zdaniem „Death of a Surfer girl” jest w gruncie rzeczy romantyczna do bólu i to w najlepszym tego słowa znaczeniu. Po prostu ją uwielbiam. Ponieważ piosenka jest romantyczna w najlepszym znaczeniu, chciałem zrobić coś, co uzupełni tę piosenkę od strony kiczu, który jest okropny, ale bez którego romantyczność nie istnieje.
Cała estetyka teledysku „Death Of A Surfer Girl” jest luźno oparta na nagraniach koncertu życzeń. Program, którym co niedziele, niejedna matka, babcia i ciocia torturowały reszty członków swoich rodzin. Wczuwając się w atmosferę piosenki i chcąć stworzyć coś wyjątkowego, operator Radek Ładczuk i ja stworzyliśmy własny koncert w hali firmy Opus Film w Łodzi oparty na estetyce festiwali Opola i Sopotu z lat 70. i 80.
Reszta dopracowania obrazu jest zasługą Maćka Rynkiewicza, Wojtka Dzięcioła i montażysty Michała Grzeszczakowskiego, którzy widocznie też jak operator i ja, niejedną niedzielę przesiedzieli plackiem u babci przed telewizorem.