– Hip-hop stał się częścią biznesu, ale wielu artystów kieruje się wciąż tymi samymi pobudkami – każdy z nas ma takie swoje mentalne podziemie, swoją piwnicę, swoje zasady. Dlatego nie przyjechałem na premierę „Jesteś Bogiem“, bo wolę pójść normalnie do kina z tymi dzieciakami, które wierzą zarówno w Magika, Rahima, jak i w wielu z nas. Nie należę do kręgu wzajemnej adoracji, moi fani by sobie tego nie życzyli, również artyści, z którymi współpracuję – tak Peja tłumaczy swoją nieobecność na premierze „Jesteś Bogiem”.
Raper zauważył, że tacy wykonawcy jak Paktofonika kładli grunt nie tylko pod swoje przyszłe kariery, ale rozwój hip-hopu w Polsce w ogóle. Członek SLU daleki jest od narzekania na współczesną muzykę. Choć przyznaje, że showbusiness to „szambo”, ale z obecnego stanu kultury hip-hop jest zadowolony:
– Hip-hop jest mocniejszy niż kiedykolwiek, i to jest intrygujące. W tym momencie artyści są niezależni finansowo, mają własne wytwórnie, doświadczenie i wiedzę niezbędną do utrzymania się na rynku i do rozwoju. Ten film przypomina, że ludzie, którzy stworzyli Paktofonikę nadal są na rynku – bo Rahim i Fokus wydają płyty, działają.
Peja ocenia „Jesteś Bogiem” bardzo pozytywnie: „[…] kino jest w porządku – aktorzy się postarali, dobrze się ruszają, nawijają, wykonali naprawdę super robotę. Dzięki temu można rzeczywiście dostrzec w nich faktycznych bohaterów owych wydarzeń. Film ma chwytać za serducha młodych ludzi, pokazać jakąś opowieść, człowieka, który zmaga się z problemami, z brakiem zrozumienia i poczuciem wewnętrznej pustki. Tak to odbieram”.
Jest jednak kilka elementów, które raper poddał krytyce. Chodzi przede wszystkim o motywy samobójstwa Magika, które nadal pozostają niejasne („Tu nie chodziło o rozwód czy brak wiary we własne możliwości. Za tym musi kryć się coś więcej […]”), oraz spłycenie charakterów Fokusa i Rahima: „Zespół przedstawiony jest jako grupka zagubionych młodych ludzi, którzy w kryzysowych momentach nie potrafili się wspólnie dogadać. Trochę kłóci się to z moim wyobrażeniem na ich temat. Zespół, który do dziś świetnie radzi sobie tyle lat po śmierci Magika, kojarzy mi się raczej z dość wyrazistymi osobowościami. W filmie tego nie ma”.
Peja wskazał też na pewną subtelną różnicę. Ostrzegł przed przesadnym łączeniem Magika z Paktofoniką. Jego zdaniem raper ten powinien zostać zapamiętany przede wszystkim jako członek K44: