fot. Bartek Modrzejewski / @bartekm__
Przypomnijmy, że obowiązujące w Polsce obostrzenia pozwalają organizatorom koncertów na wpuszczenie na teren imprezy 250 osób niezaszczpionych. Nie ma jednak żadnych ograniczeń co do ilości osób, które zaszczepiły się na COVID. Problemem jest jednak uczciwe wyselekcjonowanie tych 250 niezaszczepionych osób w obliczu na przykład 20-tysięcznej publiki uczestniczącej w imprezie. Organizatorzy zaczęli więc ogłaszać, że na koncerty będą wpuszczali jedynie osoby zaszczepione. To natomiast wywołało falę hejtu wobec nich, nie mówiąc już o tym, że prawdopodobnie nie jest do końca legalne. Łatwym rozwiązaniem tego problemy, byłoby przeprowadzenie szybkiego testu na COVID. Tego jednak nie przewidują przepisy rządowe. A szkoda, bo w marcu w Barcelonie odbył się koncert, będący eksperymentem, mającym pokazać czy testowanie osób uczestniczących w imprezie masowej zabezpieczy je przed zachorowaniem na koronawirusa.
Na artykuł o tym mówiący zwrócił uwagę Paluch, który podobnie jak jego koledzy po fachu od kilku miesięcy nie ma możlwiości ruszenia w pełnowymiarową trasę koncertową.
27 marca w barcelońskiej hali Palau Sant Jordi odbył się koncert zespołu Love Of Lesbian. W wydarzeniu uczestniczyło 5000 osób, które przed koncertem zostały przetestowane na obecność koronawirusa. Do hali wpuszczano jedynie osoby z negatywnym wynikiem badania. Na terenie hali publiczność nie musiała zachowywać odstępu, obowiązkowe były natomiast maseczki FFP2.
Koncert odbył się za zgodą hiszpańskich władz. Za jego organizację zapłaciła Unia Europejska, która dzięki eksperymentowi chce się dowiedzieć, czy szybkie testowanie może skutecznie zapobiegać powstawaniu ognisk Covid-19.
Okazało się, że podczas koncertu nie doszło do masowych zarażeń, a liczba potwierdzonych przypadków COVID była na tyle mała, że władze uznały iż organizowanie tego typu imprez jest bezpieczne.
– A w Polsce tylko dla zaszczepionych? Jebać… tylko PiS wie najlepiej – napisał szef BORu.
