Gdzie: Kraków, Klub Studio
Za ile: 110 (przedsprzedaż), 120 zł (w dniu koncertu)
Po raz pierwszy w Polsce, na jedynym koncercie w naszej części Europy wystąpi kultowy, owiany legendą brytyjski duet No-Man. Wspólny projekt wokalisty Tima Bownessa i gitarzysty Stevena Wilsona (doskonale znanego choćby z Porcupine Tree czy Blackfield). Zespół bardzo rzadko koncertujący, którego każde pojawienie się na scenie jest WYDARZENIEM. Tym większa satysfakcja, że na jeden z zaledwie pięciu koncertów w Europie wybrał właśnie Kraków.
Obchodząca w tym roku ćwierćwiecze istnienia grupa jest muzycznym zjawiskiem. Na każdej płycie ukazuje słuchaczowi inne oblicze. Zaskakujące, zmienne, ale jednocześnie będące symbolem muzyki najwyższej jakości. Od czasów wydania Lovebows & Lovecries, poprzez Wild Opera, aż po Schoolyard Ghosts, muzyka Brytyjczyków zmieniała się jak w szalonym kalejdoskopie. Trip-hop, neo-progressive rock, art rock, sample loops, dream pop, wszystkie te określenia po kolei opisują drogę artystyczną, jaką przeszedł duet zawsze wspierany przez grono znakomitych instrumentalistów (m.in. Robert Fripp, Theo Travis, Gavin Harrison, Mick Karn, Pat Mastelotto, Steve Jansen, Richard Barbieri, Mel Collins czy… Lisa Gerrard). Korzystając z ambitnych inspiracji (muzyka poważna, jazz, tytani „progresu”, elektronika w stylu Talk Talk, dubstep a`la De La Soul, hip-hop, muzyka klubowa, wpływy tzw. madchesteru czy easy listening), muzycy przemawiają swoim własnym językiem i emanują nieuchwytną magią.
Początkowo zespół używał również nazw: No-Man Is An Island oraz No-Man Is An Island Except The Isle Of Man. Dwukrotnie w czasie swojej kariery zdobywał większą popularność. Pierwszy raz zwrócił na siebie uwagę wczesnymi singlami – Colours (1990) i Days in the Trees (1991). Magazyn Melody Maker określił wówczas duet mianem: Być może najważniejszej angielskiej grupy od czasu The Smiths. Druga fala popularności No-Man nadeszła wraz z albumem Returning Jesus, do dziś uznawanym za opus magnum duetu. Wpływów twórczości No-Man można doszukać się zarówno w najnowszych dokonaniach Radiohead, jak i niszowego, uwielbianego w kręgach samych muzyków The Blue Nile czy włoskiego Nosound.