fot. P. Tarasewicz / CGM.PL
Kiedy na początku roku Snoop Dogg przejął Death Row, nie ukrywał, że ma wobec kultowego labelu spore plany. – Jestem podekscytowany i wdzięczny za możliwość nabycia tak ikonicznej i ważnej dla kultury marki jak Death Row Records. Uważam, że ma ona ogromny potencjał, który chcę wykorzystać w przyszłości. To niesamowite zostać właścicielem wytwórni, której częścią byłem na początku mojej drogi i byłem wśród jej założycieli. To dla mnie ogromnie ważny moment – komentował w lutym artysta.
Pierwszym wydawnictwem przejętego przez Snoopa Death Row Records była jego własna płyta „BODR”. Krążka można dziś posłuchać na platformach streamingowych, ale niestety w przypadku płyt wydanych przez ten label nie jest to norma. Decyzją nowego właściciela z serwisów zniknęły klasyczne dzieła nagrane dla wytwórni Suge Knighta, m.in. „The Chronic” Dr. Dre, „Dogg Food” Tha Dogg Pound czy też „Doggystyle” oraz „Tha Doggfather” samego Snoop Dogga. Dlaczego artysta zdecydował o wycofaniu tych krążków? Powód jest oczywisty – pieniądze. Snoop podobnie jak Kanye West stwierdził, że żadna platforma nie zapłaci mu tyle, ile będzie w stanie zarobić, dystrybuując wydawnictwa za pomocą własnej aplikacji.
– Te platformy nie płacą. Generują miliony streamów i nikt poza wytwórniami nie dostaje za to pieniędzy. Postanowiłem usunąć stamtąd swoją muzykę i stworzyć własną platformę na kształt Netfliksa, Amazona czy Hulu. Zanim ruszy aplikacja Death Row, ta muzyka będzie funkcjonować w metaversie – zapowiedział w programie Drink Champs nowy szef wytwórni.