„Gdy mówię, że jestem najlepszy, słowa te nie wychodzą z mojej dupy. Przemawiają za mną wszystkie statystyki. Wykładam je przeciwko każdemu. Dokładnie tak, przeciwko każdemu. Naprawdę wierzę w to. Mam te statystyki, by udowodnić, co trzeba. Chodzi mi o prawdziwy bieg. To nie jest tak, że premiery moich albumów dzielą lata. Mam na myśli cios za ciosem. Nie chodzi nawet o dziedzictwo, o respekt, o to, co zrobiłem. Mówię tu o dziesięciu numerach jeden. Tylko The Beatles mnie prześcigają. Mają ich 19. Ja, jeśli tylko najdzie mnie nagły przypływ kreatywności, mogę zrobić dziewięć albumów w przyszłym roku”, powiedział nowojorski artysta.
Od siebie tylko dodamy, że Jay powinien jednak pamiętać o jednym – ilość nie zawsze idzie w parze z jakością.