W Magazynie Świątecznym Gazety Wyborczej (wtorek-środa 14-15 sierpnia) czytam wywiad Przemysława Iwańczyka z Tomaszem Majewskim, mistrzem olimpijskim z Pekinu i Londynu. Pod koniec pada pytanie – „Muzyki słuchasz?”.
Czytam odpowiedz i nie mogę uwierzyć, bo nasz mistrz, wzór dla innych, a przede wszystkim dla młodzieży (wywiad jest przerywany gratulacjami od przechodzących ludzi) odpowiada – „Tak dość dużo. Ale na nią nie wydaję, bo kradnę z internetu. Kupuję płyty tylko tych artystów, których szanuję, maksymalnie wychodzi dziesięć w roku”.
Tak! Nasz mistrz bez zażenowania mówi „kradnę”. Czyli przyznaje, że jest złodziejem. Ale nie takim sobie zwykłym. Bo on okrada tylko tych artystów i ludzi z nimi pracujących, których nie szanuje. Na marginesie to szkoda, że dziennikarz nie zapytał, co taki artysta musi zagrać czy zaśpiewać, aby być przez „Mistrza-Złodzieja” szanowanym i opłaconym. A to wszystko w kontekście wcześniejszych wypowiedzi – „Zarabiam naprawdę dobre pieniądze” oraz „W życiu nie sięgnąłbym po doping. Bo nie warto. Bo łamie moją główna zasadę – fair play”. Zdaje się, że mistrz nie bardzo rozumie określenie „fair play”, a nawet, jeśli, to nikt mu do tej pory nie uświadomił, że nie ogranicza się ono tylko do sportu.
Pomyślałem też sobie, że dobrze, iż nie interesuje mnie sport, bo w przeciwnym wypadku stosując rozumowanie i postępowanie naszego mistrza płaciłbym za bilety na te zawody, w których biorą udział sportowcy, których szanuję, a jeśli zdarzaliby się tacy jak np. kulomiot Tomasz Majewski to wtedy trzeba by chyba przez stadionowy płot.
Andrzej Paweł Wojciechowski
Firma Fonograficzna MJM Music PL
Zamiast komentarza: w czasach PRL status „Złotej Płyty” otrzymywało wydawnictwo sprzedane w nakładzie 160 000 egzemplarzy. W 1994 roku, ZPAV obniżył poprzeczkę do 100 000 sztuk, a już trzy lata później do 50 000! W roku 2002 postanowiono, że krajowa płyta „złoto” ma już za 35 000, a zagraniczna za 20 000.
Od 2006 „Złota Płyta” to już 15 000 egzemplarzy, od tego roku ZPAV utajnił również dane na temat wielkości sprzedaży i trudno się dziwić. Tomasz Majewski miał wtedy 25 lat, ale nie wiadomo, ilu płyt wysłuchał zanim osiągnął ćwierćwiecze, a za ile zapłacił? Teraz jest sowicie wynagradzanym sportowcem i kupuje około 10 płyt rocznie, resztę – jak mówi – kradnie.