Linkin Park składają hołd Public Enemy

Członkowie Linkin Park przyznają, że na ich nowy album wielki wpływ miała twórczość legendarnej hip-hopowej kapeli, Public Enemy.


2010.09.07

opublikował:

Linkin Park składają hołd Public Enemy

Mike Shinoda, producent i wokalista Linkin Park, zdradził w rozmowie z „NME”, iż zależało mu na tym, aby czwarty album grupy, „A Thousand Suns”, był „trójwymiarowy”, zupełnie jak rap jego rapowych idoli.

– Odwołuję się do nich w piosence „Wretches And Kings”, gdzie składam hołd Chuckowi D [liderowi Public Enemy – przyp. red.]. To prawdopodobnie najbardziej hip-hopowa piosenka w zestawie i jedna z najbardziej agresywnych, ale wydaje mi się, że nie słyszałem dotychczas niczego podobnego – przyznał Shinoda. – Public Enemy byli bardzo trójwymiarowi na swoich krążkach, bo choć mogło się wydawać, że inspiruje ich przede wszystkim polityka, okazywało się, że istnieje wiele innych tematów im bliskich. Doszedłem do wniosku, że my również powinniśmy być tak trójwymiarowi; oczywiście mielibyśmy do tego dojść twórczą drogą, a nie imitowaniem.

Rzeczywiście, słuchając „Wretches And Kings”, na myśl od razu przychodzi twórczość PE. Słychać polityczne zacięcie i agresywne sample.

– W tej piosence użyliśmy próbki Mario Savio, który był obrońcą praw robotniczych. W latach 60. reprezentował ludzi, którzy byli wyzyskiwani przez pracodawców – zdradził Shinoda. – W piosence „Burning In The Skies” jest też fragment z Robertem Oppenheimerem, który podczas II wojny światowej był „ojcem bomby atomowej”. Z kolei w „Iridescent” słyszymy przemówienie Martina Luthera Kinga Jr, który zauważa więź łączącą obywatelskie ruchy Wietnamczyków z afroamerykańskimi. Uważałem, że te przemowy brzmią dziś zupełnie inaczej niż wtedy, gdy ogłaszano je po raz pierwszy. Niemniej dotyczą jednak spraw, które są nadal aktualne.

Kluczowy dla brzmienia albumu okazał się udział Ricka Rubina, w kręgach rockowych i hip-hopowych kultowego producenta, który – o dziwo – złagodził muzykę Linkin Park.

– Te piosenki nie skopią wam tyłków – stwierdził Shinoda. – Gdy stworzyliśmy piosenki, które przypominały nasze wcześniejsze dokonania, uznaliśmy, że to nie to, i pozbyliśmy się ich. Zależało nam na zrobieniu czegoś, co poszerzy nasze horyzonty. Miejmy nadzieję, że ludzie będą zaskoczeni.

– Pewnego razu mieliśmy ogromne kłopoty z wokalem i tekstem piosenki „Blackout”, więc poprosiliśmy Ricka o radę – zdradził Mike. – Zaproponował użycie techniki, którą stosował podczas prac z Johnnym Cashem i Neilem Youngiem, a więc po prostu podejdź do mikrofonu i pozwól słowom wypływać z twoich ust. Na początku metoda ta wydawała nam się strasznie nieznośna, ale gdy słowa zaczęły nagle pojawiać się znikąd, to było naprawdę surrealistyczne. Dzięki radom Ricka nagranie uzyskało duszę. W przeciwnym razie wszystko brzmiałoby sztucznie i cyfrowo.

Premiera „A Thousand Suns” 13 września.

Polecane