Kilka tygodni temu w internecie pojawiło się nagranie, dokumentujące starcie Justina Biebera z paparazzi, do którego doszło w Palm Springs. Wokalista podszedł do czyhających na niego fotografów i kiedy jeden z nich powiedział do niego „dzień dobry”, wokalista odparł: – Ten dzień nie jest dobry i dobrze wiesz, dlaczego tak jest. Dlaczego tu jesteś?
– Pieniądze, pieniądze, pieniądze. Chcecie tylko pieniędzy. Spadajcie stąd. Nie obchodzą was ludzie. Chodzi wyłącznie o pieniądze, pieniądze, pieniądze – mówił zirytowany Bieber.
„To musi się skończyć”
To co wydarzyło się w Palm Springs, nie jest incydentem. To codzienność Kanadyjczyka. Artysta podzielił się wczoraj z odbiorcami na Instagramie filmem, który pokazuje jego punkt widzenia. Dosłownie. Artysta idzie, trzymając w ręce smartfon i pokazując świat z perspektywy swoich oczu. Poniższe nagranie ukazuje wokalistę, wychodzącego z budynku i wpadającego prosto na tłum fotografów.
– To musi się skończyć – skomentował na Instagramie Justin.
Wyprowadzka z Los Angeles?
Materiał Biebera pociągnął za sobą sugestie, że w sumie artysta sam jest sobie winien, bo mieszka w Los Angeles, którym natężenie paparazzi na metr kwadratowy jest większe niż gdziekolwiek indziej. Tyle że Justin nie zamierza wynosić się z LA.
– Wszyscy mi mówią, żebym wyprowadził się Los Angeles. Myślicie, że dam się zmusić do opuszczenia miejsca, w którym mój wpływ jest najbardziej potrzebny?
Kiedyś dałem się wciągnąć w transakcyjny świat Hollywood. To wstydliwe, ale nawet biorąc to pod uwagę, nie chcę mieć z nim nic do czynienia jako dorosły człowiek posiadający żonę i syna. Chcę tylko zanurzyć się w kulturze i uczyć się od innych, a także krzewić i wspierać miłość oraz równość – skomentował artysta.