My jako artyści-muzycy musimy podejmować niestety bardzo trudne dla nas decyzje, które mogą nas unieść lub podciąć skrzydła. Jednym z trudniejszych dla nas tematów był konkurs Eurowizji. Konkurs, który powstał w latach 50tych w celach rozrywkowych przeszedł ogromną ewolucję i na dzień dzisiejszy stanowi rozrywkę pod którą nie każdy chce się podpisać. Jest oczywiste, że Eurowizja jest konkursem i festiwalem aż za bardzo komercyjnym i wielu wspaniałym muzykom i artystom pojawia się ironiczny uśmiech na twarzy na myśl o tym wydarzeniu. Jednak jakie jest wyjście dla nieznanego artysty wykonującego muzykę rockową/rock”n”drollową, który żyje w kraju totalnie ogarniętym muzyczną komercją?
O priorytetach
Naszym marzeniem są inne festiwale, jednak aby móc w nich uczestniczyć ktoś musi nas znać; musimy wypłynąć poza własne podwórko. Jedną z takich możliwości jest Eurowizja. To dość bowiem przykre, że nasz klip zapewne nigdzie nie byłby emitowany, gdyby nie ten konkurs i niestety wielu bardzo dobrych artystów polskich, których zarówno muzyka jak i klipy są na światowym poziomie, nie ma możliwości ukazania swej twórczości, bo lansowane jest to co jest… To przykre, że nieznany muzyk, aby ukazać swą twórczość najszybciej zainteresuje sobą media grając w serialu, tańcząc lub naginając się pod wymagane normy. Dopiero po tym jest muzyka. I niestety tą drogą idzie także wiele osób, które po prostu nie wiedzą jeszcze czy chcą być prezenterami, muzykami, tancerzami, ważne by być popoluarnym. A co z artystami? Próbować czy wycofać się?
O wyborach
Konkurs eurowizyjny to dla nas dylemat, bo skoro Eurowizja w środowisku, w którym się obracamy jest „obciachem” to czy z drugiej strony nie będziemy z tym kojarzeni? Istnieje też trzecia strona – odwaga. Zespoły takie jak my chcące wystąpić w konkursie eurowizyjnym muszą być naprawdę odważne, bo skoro Eurowizja od kilku lat jest tematem kontrowersyjnym – my właśnie w tym uczestniczymy.
A może właśnie warto się odważyć i pokazać coś innego? Jednocześnie nie jesteśmy przecież undergroundowcami i w jakiś sposób wpisujemy się w ten kanon, nie sądzę więc , żeby nasz występ zrewolucjonizował ten konkurs, ale wiem, że smsy wyślą osoby, które od lat tego konkursu nie oglądały i w tym roku dzięki naszemu udziałowi to zrobią…
O nadziei
Być może nasz udział w tym konkursie spowoduje, że ktoś o nas usłyszy, że może się spodobamy i przede wszystkim udowodnimy – że muzyka prezentowana podczas Eurowziji może być czymś więcej niż smutną balladą o miłości ukazującą możliwości głosowe pięknie ubranych lub tańczących w rytmie dance wokalistek. I czasem myślę – a co tam konkursy, festiwale, układy.
Ostatecznie to i tak zostaje mi muzyka, bo w tym wszystkim tylko ona się broni… Dlatego dość istotnym powodem jest ogromna chęć podzielenia się muzyką jaką my prezentujemy…bo robimy przecież muzykę jaką chcemy, ubieramy się jak chcemy i mówimy to co chcemy. Właśnie z tego powodu jestem w stanie głośno powiedzieć, że Eurowizja to nie jest spełnienie naszych muzycznych marzeń, ale ryzyko jakie podejmujemy – albo zdobędziemy kilku fanów więcej albo strzelimy sobie w kolano…
Mamy takie przesłanie:
Nie zgłosiliśmy się do tego konkursu by stawać w szranki z konkurencją… Uważamy że w Polsce jest fajna muzyka ale ludzie muszą się nią zainteresować lub chociażby mieć szansę dotarcia do niej. Chcemy być dowodem na to, że takie konkursy jak Eurowizja nie muszą kojarzyć się z totalnym obciachem. Ale mamy też świadomość, jaką opinią cieszą się tego rodzaju festiwale i ze polscy artyści muszą stawać przed wyborem czy startować w takich przedsięwzięciach czy nie, czy takie konkursy im zaszkodzą czy nie. A nie wiele jest interesujących opcji w naszym kraju, gdzie można się pokazać ze swoją muzyką… Stanęliśmy do konkursu ponieważ Eurowizja jest tematem o którym się rozmawia, jest tematem międzynarodowym…
W innych krajach jest kultowym festiwalem w którym każdy chce wziąć udział. U nas jest na odwrót: znane gwiazdy nie chcą brać udziału w Preselekcjach, a tym samym też nie ma możliwości wysłania naprawdę kogoś dobrego, kto reprezentowałby nasz kraj. Zespoły grające muzykę bardziej ambitną do pewnego momentu w ogóle nie miały szans dostatnia sią na takie festiwale. A każdy powinien mieć szanse. Tak uważamy.
****
Z oficjalnego BIO:
Macie dosyć landrynkowych blondynek, wyskakujących na scenie z tortu w asyście pirotechnicznych wystrzałów? Nie działa już na was choreografia a la goła klata i piórka wetknięte gdzie tylko popadnie? Chcecie po wyjściu z koncertu powiedzieć, że było fajnie nie tylko ze względu na światło i małą kolejkę do baru?
To posłuchajcie jej…
IKA – japońska ośmiornica, która swoimi mackami oplata duszę człowieka. Na scenie nie potrzebuje niczego poza swoim głosem i charyzmą. Ta temperamentna brunetka to wprost rock’n’drollowe zwierzę, które pasję do muzyki wyssało z mlekiem matki. Jest bowiem córką Ady Rusowicz i Wojciecha Kordy z zespołu Niebiesko – Czarni. Charakterna dziewczyna czerpie życie garściami, a ludzi wokół siebie po prostu hipnotyzuje. Jej ofiarą padli już gitarzysta Szu, basista Burza i Hubert Gasiul – perkusista (ten padł nawet i przed ołtarzem). Nie pozostało im nic innego jak poddać się jej sugestiom i stworzyć z nią zespół. Teraz ta nieobliczalna wokalistka planuje zamach na eurowizyjną publiczność, przygotowując dla nich występ z utworem „SAY”.
Nie dajcie się zmylić tytułowi, i tak nie dopuści was do głosu.