fot. mat. pras.
24 listopada 1991 r. w Londynie zmarł Freddie Mercury, wokalista Queen i jeden z najbardziej charyzmatycznych frontmanów w historii muzyki. Artysta zmarł na grzybicze zapalenie płuc, które było efektem ogólnego osłabienia organizmu spowodowanego AIDS.
Cztery lata po śmierci Mercury’ego Queen wydali piętnasty i jednocześnie ostatni album nagrany z jego udziałem.
– Stworzyliśmy „Made in Heaven”, album z utworami, które Freddie zostawił nam do grania. To była dla nas pełna miłości praca, ponieważ zostawił po sobie kilka uroczych małych cząstek – mówił w nowym wywiadzie dla AXS TV Brian May.
Gitarzysta Queen opowiedział o ostatnich dniach Freddiego. – Był w tym bardzo niedramatyczny. Nigdy nie widziałem, by płakał lub użalał się nad sobą. Nigdy tego nie robił. Funkcjonował na zasadzie: „po prostu róbmy to, róbmy to dalej”. Freddie zawsze inspirował. Gdyby był tu teraz, na pewno robilibyśmy to co zawsze – stwierdził May.
SPRAWDŹ TAKŻE: Ed Sheeran w koszulce polskiego zespołu
W 2004 r. May i Roger Taylor wznowili działalność pod szyldem Queen + Paul Rodgers, zapraszając do współpracy wokalistę Free i Bad Company. W reaktywacji nie uczestniczył John Deacon, który po wydaniu „Made in Heaven” usunął się z życia publicznego. Od 2012 grupa funkcjonuje z Adamem Lambertem jako Queen + Adam Lambert. Brian nie ukrywa, że rola Lamberta wykracza daleko poza samo śpiewanie na koncertach. Gitarzysta przyznaje, że Adam „zapewnia świeże spojrzenie” i podsuwa kolegom propozycje zmian w utworach.
– Piosenki nie są skamielinami, one żyją i ewoluują z Adamem, co jest świetne. Czasami mnie zaskakuje – powiedział May.