fot. P. Tarasewicz
Wrocławianin, rocznik 1970. Dorastał w Kanadzie. A jak już wrócił do kraju, to w 1992 roku założył grupę Hurt, której jest wokalistą, tekściarzem i liderem. Do tej pory zespół ten wydał 8 płyt i zagrał kilkaset koncertów. Ale zeszłej jesieni do sprzedaży trafiła druga płyta projektu Evorevo, czyli Igora Pudło (Skalepel) i Magiery (White House), do których dołączył Maciek. Album „Dwubiegunowa” (promowany tytułowym singlem i teledyskiem) spotkał się z pozytywnym odzewem ze strony zarówno fanów, jak i dziennikarzy, którzy uznali wydawnictwo jedną z najciekawszych produkcji 2018 roku.
– Kocham Depeche Mode, New Order, Front 242, Blur, Gorillaz, Crystal Castles. Przeżywałem nasto-fascynację Pink Floyd, wczesnym U2, R.E.M.. Uwielbiam Serge’a Gainsbourga i „Rest” – ostatnią płytę jego córki Charlotte. Moją wielką niespełnioną miłością była Vanessa Paradis. Lubię, ale chyba już nie tak intensywnie jak kiedyś The Clash, The Stranglers i wiele innych kapel. Wybrałem zestaw, którego z przyjemnością posłuchałbym nawet zaraz. Jest oczywiście niedokończony, niekompletny, ale… posłuchajcie. Może znajdziecie w nim coś z siebie lub dla siebie – mówi Maciek Kurowicki, który opowiedział nam o swoich ulubionych albumach. Miłej lektury!
Marek Grechuta/Anawa – „Korowód”, 1971
Poznałem tę płytę i przyswoiłem sobie jej zawartość z winyla – już jako siedmiolatek. To pierwszy w moim życiu album, który wyciągnął mnie z infantylnych, popowych piosenek i melodyjek. „Korowód” jest dla mnie Krakowem z dzieciństwa, zakochaniem oraz piękną, romantyczną jesienną melancholią.
Les Rita Mitsouko – „The No Comprendo”, 1986
W 1986 roku mieszkałem w Montrealu. Godzinami szwendałem się po sklepach muzycznych, odsłuchiwałem mnóstwo płyt. Tak trafiłem na Ritę. To wspaniała muzyka i nieprawdopodobnie dobre teledyski. I dziewczyna, w której zakochałem się na zabój, oczywiście na zawsze.
Siekiera – „Nowa Aleksandria”, 1986
Paczka z Polski, a w niej Siekiera. Ta muzyka idealnie zgrywała się z Kanadą. Mieszkałem w szarym bloku dzielnicy La Salle w Montrealu obok fabryki alkoholi Seagram’s. Co rano ruszałem do szkoły, a razem ze mną w słodkim powietrzu z kominów gorzelni szli „ludzie tam za bramą jeszcze senni”.
Max i Kelner – „Tehno Terror”, 1992
Totalnie niszowa, chyba w ogóle niezauważona w Polsce płyta. Pionierska, elektroniczna, piosenkowa, magiczna i wspaniała. To był czas moich pierwszych kroków na scenie. A ja intuicyjnie chciałem iść właśnie w takim kierunku, jak Robert Brylewski i Paweł „Kelner” Rozwadowski. Udało się to (z dużą nawiązką!) dopiero z początkiem mojej współpracy z Evorevo.
Moderat – „II”, 2013 / Kraftwerk – „Computer World”, 1981
Kocham Kraftwerk, kocham ich wnuków z Moderat. To dwie buteleczki z esencją tego, co uwielbiam w muzyce elektronicznej. Obydwa produkty rodem z Niemiec. Kraftwerk to objazdowe żywe muzeum sztuki współczesnej. Moderat to echo przeszłości i powiew nowości z XXI wieku. Futurystyczne i romantyczne. Idealne w komplecie.
Beastie Boys – „Ill Communication”, 1994
Beastie Boys są moją wielką miłością od dziecka, kocham równie mocno wszystkie ich płyty. Jestem szczęśliwy, że udało mi się zobaczyć ich na żywo. Są wspaniali i nieśmiertelni – w ramach gatunku i galaktyki. To jedno z tych niezwykłych połączeń nowatorskiej kreacji i wyjątkowego charyzmatu.
Bran Van 3000 – „Glee”, 1997
Płyta z drugiej połowy lat 90. Do masowego odbiorcy przebił się chyba tylko jeden ich kawałek – „Drinking in L.A.”. A przecież cała płyta jest znakomita! Bran Van byli Gorillaz – zanim jeszcze powstało Gorillaz. Namawiam do sprawdzenia ich płyt i teledysków – są fantastyczni!
Amadou & Mariam – „Dimanche à Bamako”, 2004
To płyta malijskiego duetu Amadou & Mariam, ale też Manu Chao – producenta i współtwórcy tego albumu. Do słuchania w kółko, w drodze, w trudzie i znoju, po obiedzie, po zielonym papierosku, w objęciach…
Klaus Mitffoch – „Klaus Mittfoch”, 1985
Z Wrocławia. Zawsze współczesna Janerkowa Ewolucja, rewolucja i ja – Evorevo.
Opracował: Artur Szklarczyk