fot. Karolina Piotrowska
Dawid Mędrzak to kolejny bohater naszego cyklu, w którym przepytujemy muzyków o ich najważniejsze albumy. – „Oto moje dziesięć płyt, które pozwoliły mi zupełnie inaczej patrzeć na świat” – mówi wokalista nowej, młodej, ale już rozpoznawalnej grupy Sonbird. W lutym Dawid i jego koledzy z grupy wydali swój pierwszy krążek pt. „Głodny”. „Na swoim zaskakująco dojrzałym, debiutanckim albumie czterech dwudziestolatków z Żywca prezentuje ujmująco świeże i bardzo przebojowe spojrzenie na indie rock” – pisaliśmy w naszej recenzji. Dziś, dzięki poniższemu zestawieniu wiemy, jacy wykonawcy inspirowali lidera Sonbird do napisania „Kuloodpornego”, „Helu” czy tytułowego „Głodnego”. Teraz pora na Was. Miłej lektury!
Coldplay – „A Rush of Blood to the Head”, 2002
Coldplay to zespół, przed którym bardzo długo się broniłem. Zacząłem go poznawać, kiedy Panowie wypuścili singiel „Paradise”. Muszę przyznać, że zdecydowanie nie była to moja muzyka. Słuchałem wtedy cięższego grania. W trakcie poszerzania swojej świadomości postanowiłem zabrać się za Coldplaya. Bardzo mi się spodobało. Wybrana przeze mnie płyta zawiera moje ulubione utwory chłopaków, do tego jest bardzo gitarowa, organiczna oraz zawiera piękne melodie. Polecam każdemu. Czytałem książkę, w której zawarty był opis tworzenia tego albumu. Jestem pełen podziwu dla pracy, jaką wykonał zespół podczas nagrywania materiału.
Bon Iver – „Bon Iver”, 2011
Płyta, która wielokrotnie pomagała mi zasnąć. Kiedy potrzebuję się wyciszyć, sięgam właśnie po Bon Iver. Masa ciekawych brzmień, niebanalne podejście do muzyki oraz świetne teksty w języku angielskim. Z muzyką zespołu mam masę przyjemnych, jak i tych złych wspomnień. Nie zdarzyło mi się ani razu przesłuchać tego albumu bez żadnych emocji. Za to ich właśnie uwielbiam.
Foals – „What Went Down”, 2015
Czytając pewne czasopismo, zauważyłem stwierdzenie, że Foals to jeden z najbardziej inteligentnych zespołów rockowych XXI wieku. Myślę, że jest w tym masa racji. Foals wnieśli sporo świeżości do rocka. A znajomi muzycy często wymieniają ich jako swoją inspirację. Niestety nie miałem jeszcze okazji być na ich koncercie – ale może moje marzenie niedługo się spełni (Foals zagrają podczas Off Festival 2019 – przyp. red.). Ich albumu „What Went Down” słuchałem wielokrotnie z Maćkiem (naszym perkusistą w Sonbird), podczas nocnych podróży w trasie. Tytułowy utwór z tego krążka wprawia mnie w trans. Aż mam ochotę poskakać!
Brodka – „Granda”, 2010
Uwielbiam Brodkę. Za jej charyzmę, pomysły oraz oryginalność. „Granda” to płyta, która zrobiła na mnie olbrzymie wrażenie. W tamtym okresie artystka wykonała obrót o 180 stopni, zmieniając swój wizerunek oraz muzykę. Porwała za tym tłumy. W tym mnie. Myślę, że jest to moja ulubiona popowa płyta. Mistrzowska produkcja, chwytliwe teksty, no i głos Moniki. Jaram się do dziś.
Kortez – „Bumerang”, 2015
Uważam tego gościa za geniusza. Ciężko było mi wybrać między „Bumerangiem”, a „Moim Domem”, ale padł wybór na ten pierwszy. Płyta, która jako jedna z niewielu, bardzo mnie wzruszyła. Kumpel wysłał mi piosenkę „Zostań”, kiedy Kortez dopiero zaczynał walczyć na rynku. Był to moment, podczas którego nie byłem fanem smutnych ballad. Teraz taka forma wyrazu jest również częścią mnie. I Łukasz miał w tym swój udział.
U2 – „The Joshua Tree”, 1987
Zespół, którego nauczył mnie słuchać mój przyjaciel. A „The Joshua Tree” to płyta zawierająca jedne z największych przebojów grupy. Genialne gitary, kapitalna sekcja rytmiczna i wokal Bono. Jest to jedna z moich największych inspiracji. Śledzę poczynania U2 od lat, podziwiam ich zapał oraz podejście do brzmienia. The Edge to mój ulubiony zagraniczny gitarzysta. A z zabawniejszych kwestii – widzę cechy wspólne w wyglądzie mojego ojca oraz Bono. Taka oto ciekawostka.
Muse – „Black Holes and Revelations”, 2006
W wielu wywiadach powtarza się śpiewka, że Muse to mój ulubiony zespół. Przyznam, że poprzez przebywanie z moimi kolegami z Sonbird trochę ostygłem w tym stwierdzeniu, ale niewątpliwie – Muse ma w moim sercu ważne miejsce. „Knights of Cydonia” to pierwsza piosenka, którą miałem okazję usłyszeć grając w Guitar Hero. Wtedy przepadłem. Był to 2009/2010 rok. Zdobyłem całą płytę z nielegalnego źródła i tylko marzyłem, aby wyciągać góry Bellamiego. Nadal o tym marzę. Jest to płyta pełna energii, którą słucham bardzo często, zarówno w formie studyjnej jak i wybrane kawałki z koncertów. Gdybym mógł, to zawarłbym w tym punkcie całą dyskografię Muse.
Myslovitz – „Happiness Is Easy”, 2006
Artur Rojek jest dla mnie olbrzymią inspiracją. Moja miłość do Myslovitz zaczęła się od utworów z tej płyty. Był to moment, kiedy rolę wokalisty pełnił Michał Kowalonek. Zacząłem coraz bardziej szperać w twórczości chłopaków. Energia, melancholia oraz masa emocji – tym dla mnie jest ten zespół. Do tego bardzo poruszające teksty, z którymi mogę się utożsamiać. Uwielbiam całą twórczość Myslovitz, ale postanowiłem wybrać ten album ze względu na różnorodność zawartych na nim piosenek.
Hey – „Miłość! Uwaga! Ratunku! Pomocy!”, 2009
Hey to prawdopodobnie mój ulubiony polski zespół. Cenię Nosowską za jej teksty, a chłopaków za genialną muzykę. Płyta ta jest bardzo alternatywna i w nieodpowiednim nastroju może być trochę trudna w odbiorze, ale zawarte są na niej moje ulubione utwory grupy. Podziwiam zakres brzmień wykorzystanych na tej płycie. Myślę, że każdy muzyk powinien ją przesłuchać, aby zobaczyć, że muzyka nie ma ograniczeń, a strach przed eksperymentowaniem to najgorsza rzecz.
Radiohead – „OK Computer”, 1997
Najważniejsza dla mnie płyta w twórczości Radiohead. Uwielbiam ten zespół. A piosenka „Creep” była swego czasu moim must have w „ogniskowym” repertuarze. Wracając do płyty – pamiętam dzień, w którym ją kupiłem. A potem cały czas zapętlałem ją w odtwarzaczu kuzyna. Zafascynowałem się nią podczas odkrywania tego zespołu. Gdybym musiał wybrać mój ulubiony utwór, to byłoby to „Let Down”. A wreszcie – Radiohead to zespół, który w swojej muzyce nie boi się zmian. Bardzo mi to imponuje i staram się uczyć od chłopaków jak najwięcej.
Opracował Artur Szklarczyk