Grabek – „Imagine Landscapes” (recenzja)

Dźwięki malowane wyobraźnią.

2020.04.27

opublikował:


Grabek – „Imagine Landscapes” (recenzja)

fot. mat. pras.

Dodajmy od razu, że są to dźwięki piękne, filmowe, pełne przestrzeni, oddechu i… ciszy. Nie ma więc znaczenia, czy określimy tę muzykę mianem modern classical, współczesnej kameralistyki czy ambientu, to niezmiennie podziw może budzić konsekwencja artysty, z jaką prowadzi on i rozwija swoją karierę. Dlatego bez względu na to, czy słyszeliście jego poprzedni, znakomity album „Day One”, to włączcie „Imagine Landscapes” i wybierzcie się muzyczną podróż – uruchamiając swoją wyobraźnię.

To już czwarte wydawnictwo artysty z Poznania, który wydał do tej pory: „8” (2011), „duality” (2013) i wspomniany „Day One” (2018), który był dla niego czymś na kształt nowego otwarcia. Dość powiedzieć, że ta niemal w całości instrumentalna płyta przysporzyła mu nowych fanów i zyskała uznanie krytyków, którzy docenili przede wszystkim spójną wizję łączenia muzyki instrumentalnej (skrzypce, pianino) z elektronicznymi samplami. Nic dziwnego, że pojawiły się porównania twórczości Grabka do dźwięków tworzonych przez Olafura Arnaldsa, Craiga Armstronga, Clinta Mansella, Nilsa Frahma czy The Cinematic Orchestra. A nowy, wydany właśnie (na razie tylko w wersji cyfrowej) album „Imagine Landscapes” potwierdza, że Wojtek pozostając w nurcie tych samych brzmień na szczęście nie powiela, ale – zachowując własny styl – rozwija te pomysły o nowe dźwięki. Efektem tych poszukiwań jest fascynująca, klimatyczna i – tym razem – całkowicie instrumentalna muzyka ilustracyjna, która aż prosi się o wykorzystanie w serialu czy filmie.

W taki sposób pomyślałem o tych dźwiękach słuchając otwierającego album „the heartbeat’s over”. Utwór ten wydał mi się idealną ścieżką do serialu w klimacie np. psychodeliczno-mistycznego „Dark”. Niepokojący, pełen tajemnicy nastrój stworzony tu został przy pomocy połączenia spokojnego, post-dubstepowego podkładu z partiami smyczków. To zresztą najczęstszy zabieg na „Imagine Landscapes” – album ten stoi w „rozkroku” (ale bardzo stabilnym) między oszczędną, nowoczesną kameralistyką („hungry clouds”), a bardziej elektronicznymi, ambientowymi rytmami (piękny, długi i finałowy „the aftermath”, czy „imagine no ladscape”, które przywołało mi oprawę dźwiękową dawnego, kultowego dziś programu „Sonda”). To ciągłe balansowanie między syntetycznymi brzmieniami, a partiami skrzypiec i klawiszy pianina owocuje również tak pięknymi, wręcz „filmowymi” ilustracjami, jak „now the sneaking serpent walks”. W tym roku nie słyszałem równie poruszającego utworu.

Fascynujący w muzyce Grabka jest sposób, w jaki potrafi wydobyć on również… ciszę. Tak, to prawda – w „gęstwinie” jego hybrydowej muzyki jest tyle spokoju, harmonii i oddechu, że automatycznie staje się ona najlepszą odskocznią od pełnego hałasu, pędzącego świata. Posłuchajcie uważnie, w skupieniu i od początku do końca utworów z „Imagine Landscapes”, a znajdziecie tu nie tylko tętno natury, ale również ukrytą między dźwiękami ciszę i spokój. Nie wiem jak wy, ale ja bardzo potrzebowałem – w tych dziwnych czasach (zarazy) – właśnie takiego wyciszenia. Zdarza mi się, że po całym dniu, kiedy cały dom już śpi, siadam wygodnie w fotelu, włączam „Imagine Landscapes”, zakładam słuchawki i zamykam oczy. Uruchamiam wyobraźnię i w rytm tej kojącej muzyki wyruszam w podróż do pięknych miejsc, które odwiedziłem i za którymi tęsknię.

Co i wam z ręką na sercu polecam.

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista

1. the heartbeat’s over
2. hungry clouds
3. the measure of inconvenience, part 1
4. the nature of rhythm
5. the measure of inconvenience, part 2
6. imagine no landscape
7. in mild humility
8. now the sneaking serpent walks
9. the aftermath

Polecane