Gang Starr – „One of the Best Yet” (recenzja)

Hiphopowa pocztówka z zaświatów.

2019.11.03

opublikował:


Gang Starr – „One of the Best Yet” (recenzja)

fot. mat. pras.

Nie brakuje mi wyobraźni, mam raczej otwartą głowę, ale tego, że pod koniec 2019 r. będę jak dziecko cieszył się nowym albumem Gang Starra, nie wyobrażałem sobie w ogóle. Powodów było aż nadto. Duet rozpadł się w 2003 r. w fatalnej atmosferze. Gdy dziewięć lat temu zmarł Guru, w wieku raptem 48. lat, nie było słychać o żadnym przedśmiertnym pojednaniu. Swoje dodawał wypowiedziami Solar, bliski współpracownik Guru przez ostatnie lata jego życia, ale przy tym postać na tyle paskudna, że żal i szkoda poświęcać na nią miejsce.

Nic, naprawdę nic nie wskazywało na to, że 1 listopada 2019 r. ukaże się siódmy regularny album Gang Starra. Aż do końcówki września, gdy po tajemniczej zapowiedzi do sieci trafił singiel “Family and Loyalty” z gościnnym udziałem J. Cole’a, a w ślad za nim kolejne informacje o płycie.

Kolosalna praca, jaką wykonał DJ Premier, żeby archiwalne zwrotki Guru położyć na bity, dopasować gości i stworzyć z tego sensownie brzmiący longplay, nie poszły na marne. “One of the Best Yet” jest płytą, którą można by było streścić krótko – sto procent rapu w rapie, sto procent Gang Starra w rapie. Niewiele ponad 37 minut muzyki, jedenaście pełnoprawnych utworów, do tego kilka gościnek ludzi związanych przed laty z Gang Starr Foundation i… jakoś się to, odpukać!, spięło.

Już intro świetnie wprowadza w nas klimat albumu, nawiązując w pewnym stopniu do tego, jak rozpoczynała się kompilacja “Full Clip: A Decade of Gang Starr” sprzed dwudziestu lat. Dalej jest to wszystko, co z powołanym do życia w Nowym Jorku duetem kojarzy się nieodłącznie – wspaniałe bity DJ-a Premierą z całą masą cutów, skreczy i cytatów z hip-hopu, oraz monotonny, mentorski Guru. Zwrotki o miłości do hip-hopu, o tym, że na osiedlach liczy się szczerość, lojalność, w biznesie trzeba uważać na pijawki, a słabych emce należy bezwzględnie zjadać.

Kto Gang Starr lubił, kto czuł rap właśnie w ten sposób, będzie w stu procentach usatysfakcjonowany. Bardzo cieszy czwarta odsłona “Militii”, rozczula “What’s Real” z mamroczącym Lil’ Dapem i świetnym Royce’em, świetnie wypada kolejna po “Royalty” i “Discipline” odsłona Gang Starra w kolażu z R&B, czyli “Get Together”. Ciary przynosi zamykające album “Bless the Mic” z refrenem zapożyczonym z nagrania „What I’m Here 4” z kultowego “Moment of Truth”.

Przyznam, że trochę mi brakowało tego mentorskiego, prostego nowojorskiego rapu. Nie sądziłem, iż uda się go chociaż na trochę odzyskać za sprawą… nowego Gang Starra. Tymczasem tak, jak trudno było mieć uwagi do nieoczekiwanego krążka A Tribe Called Quest w 2016 r., tak samo nie ma się do czego przyczepić przy “One of the Best Yet”. Gdyby podmienić tę płytę z “The Ownerz”, wymieniając też rzecz jasna część gości, mało kto by się obraził. Wydawnictwo, które można określić swoistym hołdem dla Guru, ukazało się w okresie, gdy tradycyjnie oddajemy cześć nieobecnym już pomiędzy nami bliskim. Fajnie to Preemo wykombinował.

Andrzej Cała

Ocena: 4,5/5

Tracklista:

1. The Sure Shot (Intro)
2. Lights Out feat. M.O.P
3. Bad Name
4. Hit Man feat. Q-Tip
5. What’s Real feat. Group Home & Royce Da 5’9”
6. Keith Casim Elam (Interlude)
7. From A Distance feat. Jeru The Damaja
8. Family & Loyalty feat. J. Cole
9. Get Together feat. Ne-Yo & Nitty Scott
10. NYGz / GS 183rd (Interlude)
11. So Many Rappers
12. Business Or Art feat. Talib Kweli
13. Bring It Back Here
14. One Of The Best Yet (Big Shug Interlude)
15. Take Flight (Milita Pt. 4) feat. Big Shug & Freddie Foxxx
16. Bless The Mic

Polecane