fot. mat. pras.
Piąty studyjny album Natashy Khan hipnotyzuje swoim transowym i bardzo filmowym klimatem. Jeśli lubicie lata 80., syntezatorowy synth-pop, film „Drive” i serial „Stranger Things” to będziecie zachwyceni.
Pochodzi z rodziny pakistańskich emigrantów, ale nigdy jakoś specjalnie nie ciągnęło jej do sięgania po etniczne brzmienia rodem z ojczyzny swoich przodków. Wręcz przeciwnie – mocno zanurzona w brytyjskiej kulturze muzycznej nagrywa i koncertuje Natasha z wielkim powodzeniem od 2006 roku, kiedy to ukazał się jej debiutancki album „Fur And Gold”. Wydawnictwo zawierające muzykę będącą artystyczną mieszanką alternatywnego popu i subtelnej elektroniki zebrało znakomite recenzje i przysporzyło wokalistce rzesze fanów. Dało też kredyt do eksperymentowania z muzyką, a Khan to zaufanie wykorzystała we wspaniałym stylu. W efekcie jej już piąty studyjny, wydany właśnie materiał zawiera znów nieco inny stylistycznie materiał. I znów zachwyca.
– To ścieżka dźwiękowa do skakania z mostów z wampirami („Vampires”) i jeżdżenia na rowerze po księżycu – mówi 40-letnia dziś Natasha, występująca niezmiennie pod szyldem Bat For Lashes. I rzeczywiście, „filmowość” tej muzyki to pierwsze, co przychodzi na myśl w trakcie spotkania z piosenkami z „Lost Girls”. Posłuchajcie uważnie otwierającego całość – świetnego, promocyjnego singla „Kids In The Dark”, który wręcz przenosi nas w lata 80. Jest tu więc zwiewny, wręcz nierealny klimat zespołów z wytwórni 4AD (Clan of Xymox, Cocteau Twins, Dead Can Dance) oraz klawiszowe pejzaże, które słyszeliśmy na soundtracku do „Drive”, ale też syntezatorowy puls niczym z serialu „Stranger Things” czy filmu „Lato 1984”. Mniam!
Ten archaiczny elektro-pop obudzi wspomnienia przede wszystkim wśród starszych słuchaczy, dorastających właśnie w latach 80. Ale spodoba się również tym, którzy lubią vintage’owe stylizacje we współczesnej muzyce pop. A więc te ciężkie linie basowe, pogłosy, delaye i niby stare, proste i prymitywne, a jednak tak bardzo intensywne brzmienia. – To płyta do słuchania podczas nocnych podróży i trzymania się za ręce przy zachodzie słońca – mówi Natasha, która śpiewa czasem jak Kate Bush („Desert Man”), czasem jak Robyn („Jasmine”). A krytycy zachwycają się i zwracają uwagę, że sięgając po brzmienia niczym z filmów science-fiction i teenage’owych thrillerów „Lost Girls” przesiąknięty jest atmosferą romansu oraz duchem magicznego, filmowego Los Angeles – Miasta Aniołów, gdzie płyta została nagrana.
Jest też oczywiście opowieść, która spaja te dziesięć utworów. To historia tytułowych „Z(a)gubionych lasek”, czyli żeńskiego gangu motocyklowego i stojącej na jego czele Nikki Pink – dziewczyny lubiącej zabawę i nie zawsze postępującej zgodnie z prawem. Oto więc soundtrack do nieistniejącego filmu o silnych, odważnych, cieszących się życiem dziewczyn, które w finale tej muzycznej opowieści jadą, nie oglądając się za siebie, w kierunku zachodzącego słońca…
Ja wchodzę w to! A Wy?
Artur Szklarczyk
Ocena: 4/5
Tracklista:
1. Kids In The Dark
2. The Hunger
3. Feel For You
4. Desert Man
5. Jasmine
6. Vampires
7. So Good
8. Safe Tonight
9. Peach Sky
10. Mountains