fot. mat. pras.
Kiedy w drugiej połowie maja Da Showstoppaz pozwali Beyonce, Jaya-Z i Sony Music, pisaliśmy, że sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, niż może się wydawać. Problemem było naruszenie praw autorskich w kawałku „Break My Soul” z albumu „Renaissance”. Da Showstoppaz doszukali się w nim plagiatu ich „Release a Wiggle” z 2002 r. i domagali się rekompensaty finansowej, a także uwzględnienia ich autorstwa w dwóch utworach – oczywiście w „Break My Soul”, ale także w „Explode” Big Fredii.
Na czym dokładnie polegał problem? W „Break My Soul” znalazł się sampel wspomnianego „Explode”. Big Freedia wykorzystała w swoim numerze charakterystyczny okrzyk „release a wiggle” z utworu Da Showstoppaz. Twórcy piosenki przekonują, że Freedia nielegalnie użyła „objętych prawami autorskimi tekstów, melodii i aranżacji muzycznej”, czyli mówiąc krótko – sugerują, że dopuściła się plagiatu. A skoro fragment, któremu zarzucają, że jest kradzieżą ich dorobku, pojawił się jako sampel w utworze Beyonce, to zdaniem Da Showstoppaz także ona, a także inni twórcy albumu, w tym właśnie Jay-Z zasłużyli na to, by pozwać ich za plagiat. Problem w tym, że Bey była przekonana, że sampluje zaproszoną do „Break My Soul” Big Freedię i że robi to całkowicie legalnie.
Zamieszanie wokół tego pozwu było większe. Z racji na to, że chodziło o krótki, choć bardzo charakterystyczny, fragment, pewnym było, że Da Showstoppaz czeka ciężka przeprawa z prawnikami Beyonce. Wygląda na to, że twórcy uznali, że ryzyko, iż przegrają, jest zbyt duże, bowiem po trzech miesiącach zdecydowali się wycofać pozew, kończąc tym samym sprawdę.
Beyonce ani jej otoczenie nie komentują decyzji Da Showtsoppaz.