Redakcja „Gazety Wyborczej” podsumowuje ostatnich 25 lat na polskiej scenie, wybierając płytę 25-lecia. W propozycjach redakcji znalazły się rapowe propozycje, więc na łamach „Wyborczej” pojawiła się także rozmowa z reprezentantem tego nurtu. Rozmówcą Krzysztofa Nowaka nie był żaden z raperów, ale Marcin „Tytus” Grabski, który przez lata stał na czele Asfalt Records, jednego z najważniejszych labeli na polskiej scenie.
Tytus o Taco Hemingwayu
W wywiadzie dla „GW” Tytus mówił nie tylko o kondycji gatunku, ale także o swoich byłych podopiecznych i ich wpływie na scenę. Założyciel Asfaltu zdradził, że jego ulubionym rapowym krążkiem znad Wisły jest „Jazzurekcja” Ostrego, mówił także o Taco Hemingwayu. Na pytanie, kiedy jego zdaniem nastąpił „kres subkultury hiphopowej”, Tytus odparł:
– Gdy pojawił się Taco z wąsem i w prochowcu, czyli pod koniec 2014 r. Mówił całym sobą: „Słuchajcie, ja się nie bujam z hiphopowcami i nie chodzę na ich imprezy. Pracuję z komputerem, mam normalnych znajomych i jeżdżę po świecie. Ale lubię Childisha Gambino, więc nagrałem sobie płytę po angielsku, a potem zacząłem działać w języku polskim”. Nie było przebierania się, golenia głowy i odpowiadania na pytanie: Mobb Deep czy Wu-Tang Clan? Minęło ponad 10 lat. Mam wrażenie, że teraz „hip-hop” to wyłącznie zbyt pojemna nazwa playlisty na Spotify.
Tytus odniósł się również do „polskich rapowych początków” Taco, wracając do czasu „Trójkąta Warszawskiego”. – To jedna z najlepszych konceptualnych płyt w historii gatunku w Polsce, chociaż miała prawo nie wyjść na takim poziomie. Bity były dość prymitywne, ale miały swój specyficzny styl dzięki wspaniałemu doborowi sampli. Taco nie rapował specjalnie interesująco, ale umiał poprowadzić spójną historię od pierwszego do ostatniego utworu. Czegoś takiego dawno nie było w naszym rapie – powiedział.