Pogłębiająca się współpraca polskich i zagranicznych scen to dobry moment, by podsumować tego typu kooperacje. Oto przegląd najciekawszych numerów:
{reklama-hh}
WWO x Fu x Soundkail – „Nie bój się zmiany na lepsze”
Prosto Label zresztą było bodaj pierwszą wytwórnią, która na szerszą skalę próbowała rozwinąć współpracę z zagranicznymi ośrodkami. Popularny u nas przez pewien czas francuski hip-hop zaowocował reedycją debiutanckiego albumu Soundkail, w 2006 roku przyszła pora na promocję rytmów z Kuby (którą swego czasu Sokół i Koras odwiedzili), właściwie do dzisiaj można mówić o kooperacjach z artystami Europy Środkowej i Wschodniej – kiedyś było więcej wokali (np. Kontrafakt na „Życiu na kredycie), dziś to przede wszystkim produkcja.
Chyba największym klasykiem, jaki przyniosły te zagraniczne eskapady Prosto, jest „Nie bój się zmiany na lepsze”. Jak to z klasykami bywa, trudno jest dziś, po ponad dziesięciu latach, ocenić, ile w nich sentymentu, a ile faktycznej jakości artystycznej. Mimo to za każdym razem wersów Sokoła, precyzyjnie położonych na nieśmiertelny bit White House, słucham z ciarkami na plecach:
Pezet x Kano – „Mamy to”
Moda na brytyjskie brzmienia dotarła do polskiego hip-hopu stosunkowo późno, ale gdy już się zadomowiła, jasne było, że kolejnym krokiem będzie współpraca z reprezentantami tamtejszej sceny. Na kooperację Pezeta z Kano, jedną z bardziej uznanych postaci grime’u, zanosiło się od dłuższego czasu. Gdy już do niej doszło, okazało się, że utwór… nie znalazł się na szumnie zapowiadanym „Radiu Pezet”. Do sieci trafił wraz z brudami, które Sidney Polak wyciągał w swojej audycji radiowej. „Mamy to” potwierdza, że przyczyną porażki tamtego albumu były przede wszystkim bity. Gdy za sterem siada Mikey J, współpracownik Kano, jakość podkładu momentalnie rośnie, a Pezet idealnie się na nim odnajduje.
O.S.T.R. x Dirty Diggers – „Czarna miłość”
Przykład z Kano mógłby sugerować, że do pierwszej współpracy na linii Polska – Wielka Brytania doszło w ubiegłym roku. Nic z tych rzeczy. Grime swoją drogą, reszta hip-hopu swoją drogą. Już w 2007 roku O.S.T.R., przygotowując „HollyŁódź”, nawiązał kontakt ze stosunkowo nieznanym duetem Dirty Diggers. W efekcie powstała „Czarna miłość”, fantastyczna oda do płyt winylowych, jeden z dowodów na to, że muzyka faktycznie jest językiem wszechświata. Co istotne, panowie nie powtarzają się w pochwałach – świetnym pomysłem okazała się decyzja o rozpisaniu całego utworu na kilka lekkich opowieści.
Donguralesko (na zdjęciu) x Sido – „Te typy”
WWO mają swój wkład w popularyzację francuskiego hip-hopu, zaś Donguralesko przypieczętował okres fascynacji niemieckim rymowaniem. „Te Typy”, wspólny kawałek z Sido, ukazał się w najlepszym możliwym czasie. Berliński MC wydał właśnie swój debiutancki album „Maske”, którego sukces napędzany był zarówno singlami („Mein Block”), jak i atmosferą kontrowersji (na płytę nałożono w pewnym momencie zakaz sprzedaży). Ten niekwestionowany gwiazdor niemieckiej sceny postanowił wówczas dograć się do drugiej solówki Gurala, „Drewnianej małpy rock” (2005). Dwóch raperów wyposażonych w arcyflow sięga po syntetyczny bit DJ Kostka? To nie mogło nie wypalić:
O.S.T.R. x Joe Kickass – „Copycats”
Nieprzypadkowo drugi raz w tym ranking pojawia się ksywka Ostrego. Trzeba przyznać, że łodzianin, nawet gdy nagrywał przeładowane, na dłuższą metę męczące płyty, zawsze potrafił zaciekawić udanym doborem zagranicznych gości. Evidence, El Da Sensei, Craig G, Torae – dość szerokie spektrum, bo znaleźli się tu i przebrzmiali klasycy, i ciągle aktywni (i popularni) weterani, i stosunkowo młodzi MCs. „Copycats”, duet z Holendrem Joe Kickassem, powstał w okresie, gdy O.S.T.R. rozpoczynał współpracę z tamtejszym kolektywem beatmakerskim Killing Skills. Trudno sobie wyobrazić lepszy początek wspólnej pracy w studiu – bit do tego utworu jest jednym z lepszych, w jakich maczał palce łódzki producent.
Wyróżnienie: Fabolous x L-Pro – „A Toast To The Good Life”
Nie przypominam sobie innej takiej sytuacji, by raper z amerykańskiej ekstraklasy (druga połowa tabeli) sięgnął po bit polskiego producenta i jeszcze nakręcił do niego teledysk. L-Pro miał to szczęście, że udało mu się nawiązać współpracę z Fabolousem – w efekcie powstał „A Toast To The Good Life”. Nagranie powstało w trakcie sesji nagraniowej do piątego i zarazem najlepszego albumu nowojorczyka, „Loso’s Way”; ostatecznie jednak kawałek znalazł się jedynie w bonusach jako dodatek do europejskiej wersji płyty, wydanej we współpracy z iTunes. Trochę szkoda, bo dzięki temu stylowemu utworowi krążek Faba mógłby być jeszcze lepszy. Dostojny, przestrzenny, a zarazem mroczny bit dobrze koresponduje z treścią utworu, w której „good life” idzie w parze z „bad guyem”.
UZUPEŁNIENIE: Chwaląc L-Pro, zupełnie zapomnieliśmy, że równie olbrzymim
sukcesem może się poszczycić Matheo, który w 2007 roku, kilka miesięcy
po wydaniu „Esende Mylffon”, wyprodukował utwór amerykańskiego rapera
Sky Balla. W kawałku „California Soul” udzielił się – i to jest
najistotniejsza informacja – sam The Game! Może to tylko gościnny
występ, może bez teledysku, ale jednak.