Open’er 2016: 10 wykonawców, których musisz zobaczyć na żywo

Share Tweet Pharrell Williams, Red Hot Chili Peppers, Sigur Ros


2016.06.29

opublikował:

Open’er 2016: 10 wykonawców, których musisz zobaczyć na żywo

Foto: P. Tarasewicz

Pharrell Williams, Red Hot Chili Peppers, Sigur Ros – tych artystów nie trzeba rekomendować. Kogo poza tym warto zobaczyć na rozpoczynającym się dziś festiwalu w Gdyni?

Skepta (środa, 29 czerwca)

Otrzyjcie łzy po Mac Millerze. Amerykańskiego rapera, tak uwielbianego w Polsce, da się zastąpić. Występujący w jego miejsce Skepta to na pierwszy rzut oka inny lot: bardziej agresywny, brytyjski do bólu. A jednak, gdy posłucha się wydanego na początku maja albumu „Konnichiwa”, można czuć się zaskoczonym tym, jak ten 33-latek łagodzi kanty, otwiera się na szerszego słuchacza, a jednocześnie nie traci wyspiarskiego charakteru. Nie wierzycie? To zacznijcie przygodę od numeru „Numbers”. Jak się okazuje, od Pharrella Williamsa – który wyprodukował to nagranie i wystąpił w nim gościnnie – do grime’u nie jest wcale tak daleko.

Stara Rzeka (środa, 29 czerwca)

Eksperymentalny projekt Kuby Ziołka dostarcza wielu słuchaczom doznań niemalże mistycznych. Stara Rzeka jest gęsta, zarośnięta, brudna. Wije się po mokrych, zgniłych pustkowiach. Po terenach, gdzie nigdy nie postawilibyście stopy, choć niekiedy Was kusi. Pozostaje więc podróż muzyczna, a Ziołek – legitymujący się Paszportem Polityki – wydaje się idealnym wyborem. Na żywo te nagrania robią ponoć jeszcze większe wrażenie.

PJ Harvey (środa, 29 czerwca)

Dziennikarze NME.com słusznie zauważają, że PJ Harvey nie gra obecnie zbyt wielu koncertów. Na jej występ warto się jednak wybrać nie tylko dlatego, że mamy do czynienia z legendą angielskiej muzyki, która nota bene po raz pierwszy gra na Open’erze. To legenda wciąż żywa, czego dowodem jest krótki, surowy, zanurzony w rockowej tradycji, ale skręcający niekiedy w stronę jazzu album „The Hope Six Demolition Project” z kwietnia tego roku.

Zbigniew Wodecki with Mitch & Mitch Orchestra and Choir (piątek, 1 lipca)

Kto jeszcze nie widział, jak piękne, wzruszające show robi Zbigniew Wodecki z Mitch & Mitch, niech koniecznie zajrzy na Główną Scenę w piątek. Grupa, wykonując zapomniany przez dekady debiutancki album Wodeckiego, gra muzykę, po której chce się być lepszym człowiekiem. Sam Wodecki jest w świetnej dyspozycji wokalnej, ale jego współpracownicy odgrywają jednak kluczową rolę – doskonałe aranżacje i świetne chórki czynią te występy naprawdę godnym polecenia.

Grimes (sobota, 2 lipca)

Jeśli chodzi o koncerty, ambitny pop jest zawsze w cenie. Można i tupnąć nóżką, i zachwycić się się finezyjnymi, oryginalnymi pomysłami. Grimes oferuje to wszystko, a nawet jeszcze więcej. Jest coś ujmująco dziwacznego w tej wokalistce, która punkową energię łączy z awangardowym performensem. A gdy dorzucicie jeszcze szeroki background artystki – naukę baletu, studia z neurobiologii – już nie powinniście mieć wątpliwości, czy iść na ten koncert.

LCD Soundsystem (piątek, 1 lipca)

Projekt Jamesa Murphy’ego anonsowany jest jako jeden z najważniejszych momentów tegorocznego Open’era. LCD Soundsystem będą grali w samym środku festiwalu, w piątek, 1 lipca, o godz. 22. Czemu więc polecamy ten zespół? Czemu nie postawimy go obok Red Hot Chili Peppers czy Pharrella Williamsa – wykonawców, których koncertów nawet nie trzeba rekomendować? Ano w przypadku LCD Soundsystem właśnie trzeba. Kapela powróciła w ubiegłym roku po czteroletniej przerwie, a od ostatniego krążka minęło sześć lat. Jak na świat muzyczny to całkiem dużo, a akcje dance-punku nie stoją już tak wysoko, jak przed dekadą. Ten koncert rekomendujemy więc przede wszystkim najmłodszym słuchaczom. Starszym o LCD Soundsystem nie trzeba przypominać.

At The Drive-In (sobota, 2 lipca)

Ostatni wielki zespół post-hardcore’owy? Bardzo możliwe. Przez piętnaście lat nieaktywny (nie licząc zrywu w 2012 roku), od tego roku regularnie koncertuje. Możliwość posłuchania na żywo nagrań z kultowego „Relationship of Command” to dla wielu spełnienie marzeń. Wprawdzie wokalista Cedric Bixler-Zavala stracił ostatnio głos, przez co grupa musiała odwołać część północnoamerykańskiej trasy, ale wygląda na to, że do czasu niedzielnego koncertu wszystko będzie w porządku.

Małpa (środa, 29 czerwca)

Gdy słucha się nagrań Małpy, można odnieść wrażenie, że są one stworzone do grania na koncertach. Starsze porywają krzyczanym flow, nowe – linijkami, które z powodzeniem można powtarzać za raperem. Do tego toruński artysta wciąż szlifuje swój warsztat – ostatnie wywiady pokazują, jaką wagę przywiązuje choćby do emisji głosu. Możemy w ciemno obstawiać, że to wszystko zaprocentuje już w środę.

Foals (czwartek, 30 czerwca)

„Nawet gdyby z jakiegoś powodu – czego ani sobie, ani Wam nie życzymy – Foals wstrzymali kiedykolwiek działalność studyjną, na zawsze pozostaną jednym z najbardziej pożądanych zespołów koncertowych na świecie”, czytamy na oficjalnej stronie Open’era. Trudno o lepszą rekomendację. Zachwyty nad występami live angielskiej ekipy spływają z każdej strony. Docenia się żywiołowość i uniwersalność kapeli – potrafią zagrać zarówno w ciasnym klubie, jak i na wielkim festiwalu. Na Open’erze będą promowali niezwykle mocny, ubiegłoroczny krążek „What Went Down”.

Vince Staples (piątek, 1 lipca)

Autor jednego z najlepszych ubiegłorocznych wydawnictw może być cichym bohaterem tegorocznego festiwalu. Album „Summertime 06”, choć na pierwszy rzut oka wydaje się niepozornym, dwupłytowym materiałem przeznaczonym do słuchania w domowym zaciszu, ze swoim oszczędnym, opartym na basie i perkusji brzmieniem może podbić serca uczestników Open’era. Nawet jeśli jeszcze jakimś cudem nie słyszeliście tego krążka, dajcie szansę temu skromnemu chłopakowi z Kalifornii, którym zachwyca się cała hip-hopowa (i nie tylko) Ameryka.

 

 

Polecane