Chylińskiej po raz kolejny udała się sztuka zwrócenia na siebie uwagi. Tym razem nie musiała ubliżać nauczycielom, fundować sobie kolejnej dziary, czy prostować krzywych zębów. Po prostu nagrała popową płytę, a zanim ktokolwiek jeszcze ją usłyszał – pokazała się w teledysku do skandalicznie przebojowej piosenki „Nie mogę Cię zapomnieć”. Na dobrą sprawę jednak nic w tym szokującego, bo od dawna już bryluje w badziewnym programie nadawanym przez badziewną telewizję, stojącą na straży współczesnych polskich mieszczańskich wartości. Swoją drogą nieźle to wykombinowała – najpierw zdobyć sławę w stylu Kasi Skrzyneckiej, by potem wykorzystać ją przy promocji nowej płyty.
Kolorowe pisma, wywiady, sława – to przecież od dawna jej świat i świetnie potrafi z tym wszystkim grać. Zmieniła się tylko aura. Jeśli posłuchamy piosenek z połowy lat 90. – Heya, Kowalskiej, Wilków, czy właśnie O.N.A., okaże się, że był to bardzo depresyjny czas. Dziś słucha się wesołych piosenek i „Modern Rocking” wstrzela się w TVN-owską kulturę uśmiechu idealnie, nawet jeśli teksty Chylińskiej zdradzają czasem objawy niezadowolenia. Płyta sama w sobie broni się nieźle – jest świetnie zaaranżowana (wynik współpracy z Planem B), chwytliwa i nie taka głupia, jak wróżą grafomańskie teksty i absolutne skoncentrowanie na sobie. Bo to przecież to nic innego, jak współczesny kobiecy pop – śpiewanie w kółko o związkach, facetach, własnych emocjach i całym tym kotle. Jeśli chciała być Dodą – zrobiła to lepiej, a trudno oczekiwać by Chylińska do sześćdziesiątki śpiewała o samobójstwach.
(Tekst: Adam Kruk)
SPRAWDŹ TAKŻE:
CZĘŚĆ PIERWSZĄ – KLIKNIJ TUTAJ.
CZĘŚĆ DRUGĄ – KLIKNIJ TUTAJ.
CZĘŚĆ TRZECIĄ – KLIKNIJ TUTAJ.
CZĘŚĆ CZWARTĄ – KLIKNIJ TUTAJ.