Foto: Z. Krajewska
Kilka dni temu swoją premierę miał album „Pogłos” Natalii Szroeder.
– Zbierałam się kilkanaście razy, by zgrabnie skleić kilka podsumowujących zdań. Jestem szaleńczo szczęśliwa. Jestem podekscytowana. Jestem wzruszona… Równocześnie jestem też ogromnie zestresowana i przejęta, więc ze zgrabności raczej nici. Ale na pewno będzie od serca.
Dziękuję. To słowo wyświetla mi się w głowie najczęściej, gdy myślę o tym albumie.
Dziękuję Wam, moi pogłosowi Przyjaciele.
Zarówno na gruncie zawodowym, jak i prywatnym. Dziękuję za wiarę w rzeczy, które, nawet dla mnie, jeszcze rok temu były w sferze nieosiągalnych, odległych marzeń. A to wszystko się teraz dzieje… po prostu się dzieje. Niesamowite.
Dziękuję, że podchodzicie do mnie, do tego projektu z czułością, troską i ogromnym zaangażowaniem.
5 lat po moim wydawniczym debiucie mam poczucie, że dopiero teraz prawdziwie debiutuję… To naprawdę mnie wzrusza.
„Pogłos” to bardzo intymna opowieść.
Zapraszam Was do niej i już nic więcej nie mówię, niech resztę powiedzą dźwięki – pisała Natalia o swoim najnowszym albumie.
Jak to zwykle bywa w wypadku promocji płyty, Natalia ruszyła na wywiady i wzięła udział w kilku programach i podcastach w sieci. Naszą uwagę zwrócił jej udział w formacie Elle Music Game, w którym Natalia pokazała jak różnorodnej muzyki słucha i z jaką lekkością jest w stanie przejść od numeru Maty do kawałka Coldplay, Stinga czy Billie Eilish.