fot. Karol Makurat / Tarakum Photography
W Sylwestra zmarł Joseph Ratzinger, czyli papież Benedykt XVI. Następca Jana Pawła II był pierwszym od XV wieku papieżem, który zrzekł się swojego stanowiska, ustępując z niego w lutym 2013 roku.
Krzysztof Skiba odniósł się w mediach społecznościowych do zmarłego, porównując pontyfikat do Sylwestra Marzeń Telewizji Polskiej. Muzyk zaczął od głośnego pożegnania Benedykta XVI z Polakami, który powiedział „żegnam wasz czule”, ale na tyle zmiękczył „cz”, że wyszło jak wyszło. Skiba wypomina Benedyktowi XVI m.in. chronienie pedofilów i zamiłowanie do luksusu. Gdzie w tym Sylwestrze Marzeń? Przeczytajcie jego wpis, który przytaczamy w całości, zachowując oryginalną pisownię.
– ŻEGNAM WAS CIULE – To chyba najsłynniejsze zdanie Benedykta XVI. Nic opartego o kościelną nowomowę, czy o Ewangelię tylko sympatyczne przejęzyczenie. Dla każdego Niemca powiedzieć „czule” to problem. Z historii wiemy, że czułość z definicji niemiecka nie jest.
Brawa jednak dla rządowej, narodowej i od góry do dołu katolickiej TVP, że stać ją było, aby czule papieża pożegnać. Jeśli transmituje się msze święte odprawiane w intencji matki Prezesa, która nie była nawet proboszczem, to tym bardziej należało godnie pożegnać emerytowanego biskupa Rzymu.
Koncert „Sylwester marzeń” był tylko z pozoru koncertem na powitanie Nowego Roku. Każdy wnikliwy obserwator mógł się domyślić, że to inteligentnie zakamuflowany hołd dla odchodzącego pasterza trzódki watykańskiej. Eleganckie i wyszukane stroje gwiazd „Sylwestra marzeń” były nawiązaniem do legendarnej wręcz elegancji Ratzingera. Benedykt XVI gustował w drogich, markowych butach w kolorze soczystej czerwieni, robionych ręcznie przez pracownię Adriano Stefanelli. Nie to co Jan Paweł II, których chodził w tanich brązowych butach, czy obecny papież Franciszek, któremu zdarza się chodzić w butach z dyskontu czy wręcz na bosaka.
Iskrząca światłami scenografia i piękny papieski strój Edyty Górniak, która wystąpiła w duecie ze swoim botoksem, ciągnięta przez trzy białe niedźwiedzie, to oczywiste nawiązanie do nakrycia głowy papieża obszytego białym futrem zwanego camauro. Z tej śmiesznej futrzanej czapki już dawno zrezygnowano w Watykanie, tymczasem Benedykt XVI przywrócił ją do należytej godności. Postać samej Edyty, która jak twierdzi ma cztery tysiące lat i stały kontakt z kosmitami, to czytelne nawiązanie do innej czerwonej części garderoby Benedykta, kosmicznego kapelusza saturno, używanego przez papieża podczas audiencji.
Zenek Martyniuk na chwałę papieża nie trafiał w playback, a Tomasz Kammel głosił ze sceny samą prawdę, tak jak papież, gdy mówił że walczy z pedofilią w kościele, ale mu się nie udało. Może dlatego, że chronił własnego brata Georga, który był przez trzydzieści lat szefem chóru katedralnego w Ratyzbonie, gdzie miało dochodzić do licznych nadużyć seksualnych na nieletnich chórzystach.
Happening zespołu Blake Eyed Peas, który na scenie TVP pojawił się w tęczowych opaskach, to oczywiście nie był żaden protest, a tylko nawiązanie do faktu, że Benedykt uwielbiał otaczać się ładnymi zakonnikami.
Reasumując było to piękne widowisko, w którym odmówiła udziału brytyjska gwiazda Mel C, bo Anglicy nie przepadają za papiestwem od czasów Henryka VIII. Benedykt był w Polsce lubiany o czym świadczy popularny żart. Facet ogląda telewizję i głośno komentuje – O! Benedykt XVI! A na to żona z kuchni – A Kubica który?