fot. kadr z wideo
Kilka dni temu Jada wyjawiła, że ona i Will Smith od 2016 roku żyją w separacji.
– Myślę, że na wysokości roku 2016 byliśmy już zmęczeni próbowaniem. Oboje utknęliśmy w naszych fantazjach na temat tego, kim powinna być ta druga osoba. (…) Złożyłam obietnicę, że nigdy nie znajdzie się powód dla naszego rozwodu, że wspólnie przepracujemy wszystko. Po prostu nie byłam w stanie złamać tej obietnicy – wyjaśniła Jada.
Aktorka odniosła się także do sytuacji z gali oscarowej, kiedy to jej mąż spoliczkował Chrisa Rocka za to, że ten porównał ogoloną na łyso Jadę do G.I. Jane. Gwiazda ustosunkowała się do tej sytuacji, mówiąc:
– Byłam przekonana, że to skecz. Uważałam, że to niemożliwe, by Will go uderzył. Dopiero kiedy zaczął wracać na swoje miejsce, uświadomiłam sobie, że to nie był występ. Mam głęboką nadzieję, że co dwaj inteligentni, uzdolnieni mężczyźni będą mieli okazję to przepracować, przegadać i się pogodzić. Świat jest dziś w takim stanie, że potrzebujemy ich obu. Wszyscy potrzebujemy siebie nawzajem bardziej niż kiedykolwiek. Tymczasem Will i ja kontynuujemy to, co robiliśmy przez ostatnie 28 lat: staramy się wspólnie zrozumieć tę rzecz zwaną życiem – spuentowała Pinkett Smith.
W najnowszy wywiadzie aktorka wracając do wydarzeń z oskarowej gali przyznała, że była w szoku, że Will publicznie nazwał ją żoną. Jada twierdzi, że nie nazywali się „mężem i żoną” od lat. Przyznała także, że w trakcie przerwy reklamowej podszedł do niej Chris Rock i przeprosił ją, za uwagi, które czynił pod jej adresem.
– Chris podszedł do mnie i mnie przeprosił za swoje uwagi, ale byłam bardziej skupiona na Willu, nie wiedząc, co dokładnie się z nim dzieje – powiedziała Jada.