Ostatni tydzień przyniósł dwie smutne wiadomości dla fanów katowickiego OFF-a. Najpierw dowiedzieliśmy się, że na imprezie nie wystąpi GZA, legenda Wu-Tang Clanu, raper, który przymierza się do wydania zapowiadanego od dawna krążka „Dark Matter”. Organizatorzy festiwalu zdążyli już znaleźć w jego miejsce zastępstwo. W Katowicach wystąpi brytyjski reprezentant grime’u, Wiley.
Niedługo po odwołaniu występu GZA gruchnęła kolejna wieść: nie zagrają The Kills. Powodem jest choroba wokalistki Alison Mosshart. Sztab OFF-a intensywnie poszukuje zastępstwa. Na razie jednak nie wiemy, kto wystąpi w miejsce przedstawicieli garażowego rocka.
Lista headlinerów tym samym nieco się uszczupliła. Wciąż jednak potwierdzone są występy m.in. Napalm Death, GusGus, Thundercata, Devendry Banharta, i Mudhoney.
To mocny zestaw, ale chyba nie tak imponujący jak ubiegłoroczny. Wtedy na scenie wystąpili m.in. Run The Jewels, Patti Smith, Young Fathers, Sun O))), Sun Kil Moon, The Residents i Ride. „Zgodzisz się, że tegoroczny OFF jest bardziej off?”, pyta Robert Sankowski Artura Rojka, dyrektora artystycznego festiwalu, w najnowszym wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. „Nie wiem. Miewam zupełnie inne odczucia”, przyznaje Rojek. Jego zdaniem wiele osób nie zdaje sobie sprawy, jak ciężko jest zorganizować festiwal oparty na mniej znanych wykonawcach. Także pod względem finansowym. OFF pokłada więc duże nadzieje w wiernych fanach, tych, którzy od wielu lat przyjeżdżają na imprezę. Z drugiej strony zdaje sobie sprawę, że taka szeptana promocja to nie wszystko. „Ludzi, którzy docenią taki kurs programowy, jest sporo, ale nie tylu, żeby zapewnili imprezie spokojny byt. Wiem, że ta grupa do mnie wraca, lecz spora część widzów uzależnia przyjazd od innych czynników. Kto wystąpi na festiwalu, co o imprezie mówią znajomi, tego typu rzeczy”, tłumaczy.
Dobrą opinię festiwalowi robi też prasa zagraniczna. Wprawdzie Rojek nie wspomina najlepiej pierwszej wizyty dziennikarzy prestiżowego magazynu „NME” w 2010 roku („Okazało się, że dwóch z nich było wegetarianami i nie miało co jeść. Konsekwencją tego była recenzja festiwalu, która skupiła się na krytyce strefy gastronomicznej”, mówi w wywiadzie dla „Legalnej Kultury”), ale już w kolejnych latach do Katowic spływały wyróżnienia. W 2012 roku OFF otrzymał nagrodę European Festival Award w kategorii Najlepszy Festiwal Średniej Wielkości. W tym samym roku pracę Rojka i spółki docenił też uznany serwis Pitchfork.com i umieścił imprezę na liście dwudziestu najlepszych letnich festiwali na świecie.
OFF nie spoczywa jednak na laurach. W tym roku organizatorzy nawiązali współpracę z T-Mobile i w efekcie na festiwalu stanie dodatkowa scena. Będą się na niej prezentować wykonawcy związani z muzyką elektroniczną. „Choć trudno chyba mówić tu o klasycznej elektronice, bo tacy wykonawcy jak Sleaford Mods czy Jaga Jazzist nie są stricte elektroniczni i dzięki temu poszerzają znaczenie tego gatunku”, podkreśla Rojek w wywiadzie dla „Wyborczej”.
Elektronika to jedno, ale na OFF-ie – jak co roku – nie zabraknie wykonawców z praktycznie każdego większego gatunku. O tradycję rocka lat 90. zadbają grunge’owcy z Mudhoney. O hip-hop – nowojorczycy z Flatbush Zombies. Brytyjską elektronikę będzie reprezentował przedstawiciel Ninja Tune – Machinedrum; niemiecką – wizjoner Pantha du Prince. Moda na ciemny, gęsty metal znajdzie swoje odbicie w występie polskiej Mgły. I tak dalej, i tak dalej.