W poniedziałek Parlament Europejski przegłosował nową dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym nazywaną potocznie – choć mylnie – ACTA2. Co zmienią nowe przepisy? Ich przeciwnicy ostrzegają przed wprowadzeniem cenzury Internetu, zwolennicy cieszą się, mówiąc, że prawa twórców wreszcie będą należycie chronione.
Prace nad dyrektywą trwały od 2016 roku. Jej celem jest zmiana przepisów w zakresie praw autorskich, żeby dostosować je do obecnego poziomu rozwoju technologicznego mediów, zwłaszcza w Internecie. W przegłosowanej w poniedziałek dyrektywie znalazły się słynne już artykuły 11 i 13, wokół których narosło sporo mitów.
Pierwszy z tych przepisów wiąże się z koniecznością posiadania licencji na materiały, które częściowo lub całości publikowane są poza ich źródłem. Przepis uderzy przede wszystkim w agregatory treści i aplikacje informacyjne. Wprowadzenie tzw. „podatku od linkowania” jest wymierzone przede wszystkim w Google i Facebook. Artykuł 13 nakłada natomiast na administratorów stron internetowych obowiązek filtrowania pojawiających się w ich serwisach treści pod kątem posiadania wspomnianej licencji.
W przypadku art. 11 straszono nas zniknięciem memów, które bazują przecież często na wykorzystaniu grafik objętych prawem autorskim. Nic bardziej mylnego, nowa dyrektywa dotyczy jedynie podmiotów komercyjnych, co oznacza, że domorośli twórcy mogą w dalszym ciągu tworzyć memy i publikować je bezkarnie. Sytuacja komplikuje się natomiast, kiedy dochodzimy do art. 13. Odkąd administratorzy stron będą ponosić odpowiedzialność za treści publikowane przez ich użytkowników, istnieje ryzyko, że będą usuwać materiały z automatu, w obawie przed naruszeniem praw autorskich. To teoretycznie może, ale nie musi prowadzić do prewencyjnej cenzury Internetu.
Nowe przepisy to przede wszystkim dobre wieści dla twórców, którzy wyjaśniają, że art. 13 dyrektywy nie oznacza cenzury Internetu, tylko obowiązek opłacania przez platformy internetowe licencji do autorskich treści, co będzie dla nich korzystne.
Polska była jednym z pięciu krajów, które głosowały przeciwko wprowadzeniu nowych przepisów. Za odrzuceniem dyrektywy były także Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg.