fot. Instagram / @albertoloki_93
Choć nie jest to już obowiązek, w polskim rapie nadal warto być self-made manem i mieć street credit. Niektórym słuchaczom i artystom droga na skróty nie pasuje, stąd chętnie atakują tych, którzy posiłkują się wsparciem bądź zostali wykreowani przez wytwórnie. I tak w materiale RapRiver Alberto i Josef Bratan zostali nazwani industry plantami, istniejącymi na rynku wyłącznie dzięki wsparciu GM2L, co bardzo im – przynajmniej Albertowi – się nie spodobało.
Starszy z braci Simao zareagował ostro, nie szczędząc mocnych słów pod adresem autora materiału i przypominając, że obaj nawijali wcześniej pod innymi ksywami – jako Opete i Guber.
SPRAWDŹ TAKŻE: Justin Bieber przeszedł przez piekło u Diddy’ego
– Zanim zaczniecie pi****ć jeden z drugim, chcę, żebyście dogłębnie zweryfikowali naszą historię. Grande jest humorystyczny i sam się z tego śmieję i nie mam problemu, ale ci z RapRiver próbują robić coś poważnego. Niech k***y zaczną sprawdzać to, co naprawdę działo się w naszej historii. Miejska Jungla to nie produkt, to zajawka – przekonuje Alberto.
Wyświetl ten post na Instagramie