Ewelina Lisowska przyznaje, że gdyby miała nieograniczony budżet na produkcję sceniczną, zafundowałaby fanom niezapomniany show. Czy wśród fajerwerków i wizualizacji zostałoby jeszcze miejsce na muzykę? Trzeba uważać, żeby z tym nie przegiąć, ale kiedy przychodzę na koncert, lubię, żeby był poukładany. Od początku do końca jest przemyślany, nie jest do końca przypadkowy, wszystko ma swoje miejsce. Oczywiście nie może też zabraknąć tego luzu i kontaktu z publicznością, to też jest bardzo ważne, ale lubię, kiedy koncert jest spójną całością – mówi artystka.
Zapraszamy do zobaczenia rozmowy Artura Rawicza z Eweliną Lisowską przeprowadzonej w ramach promocji wydanej jesienią płyty „Nowe horyzonty”.