Ostatnie miesiące przyniosły sporo zmian w życiu Moniki Brodki. Przede wszystkim wiosną pojawiła się znakomita płyta zatytułowana „Clashes” (TUTAJ znajdziecie naszą recenzję). Ponadto artystka ma za sobą trasę po Wielkiej Brytanii zagraną u boku Beth Orton, ponadto jesienią Brodka zadebiutowała na antenie radiowej Trójki, w której w piątki chwilę o 22.05 prowadzi audycję „Lamenty i odmęty”. To dla mnie straszny stres. Jak już siedzę przed tym mikrofonem i zaraz mamy nagrywać, to już jest ok, ale myśl o tym, że dzisiaj mam audycję, muszę jechać do radia, co ja tam mam powiedzieć – to jest stresujące. Jednak zgodziłam się na to po to, żeby głównie puszczać muzykę, nigdy nie uważałam się za świetną spikerkę i nie czułam takiego powołania, że będę osobowością radiową – mówi w rozmowie z Gabi Drzewiecką Monika. Wokalistka przyznaje, że nie z każdą piosenką, którą emituje w „Lamentach i odmętach” wiąże się ważna dla niej historia, dlatego pewnych sytuacjach radzi sobie inaczej. Okazuje się, że moje anegdoty z życia i wszelkie historie niezwiązane z tym co gram, najlepiej się sprawdzają – śmieje się.
Kariera Moniki Brodki rozpoczęła się od od zwycięstwa w trzeciej edycji programu „Idol”. Wokalistka nie wiedziała, że talent show po ponad dekadzie wraca na antenę Polsatu. Po co? Każdy z tych programów znajduje nowych ludzi i jest nadprodukcja tych wszystkich talentów. Co z nimi później robić? – pyta Monika.
Gabi rozmawiała z Brodką także o konsekwencjach niedawnego wywiadu Natalii Przybysz dla „Wysokich Obcasów”, w którym Natalia przyznała się do aborcji. Monika: Spodziewałam się, że na Natalię Przybysz spadnie fala hejtu, dlatego wsparłam ją nie oceniając tego, co zrobiła.