Wydany nie przypadkiem tuż przed świętami Bożego Narodzenia album zawiera nowe interpretacje klasycznych kolęd i piosenek świątecznych w wykonaniu, oraz kilka nowych, autorskich kompozycji 47-letniej Amerykanki w tym klimacie. Jak twierdzi sama wokalistka, choć pisanie własnych utworów, jak i wybór klasyków, a wreszcie nagrywanie całości zajęło jej prawie dwa lata, do tego krążka dojrzewała przez ostatnie 40 lat. „Mój ojciec był pastorem kościoła metodystycznego. Od najmłodszych lat śpiewałam więc kolędy podczas niedzielnych nabożeństw i uroczystości bożonarodzeniowych w jego kościele w okolicach Baltimore, gdzie mieszkaliśmy. To były piosenki, które ukształtowały mój muzyczny gust” – wyznaje dziś Amos, która dopiero teraz, już jako uznana artystka, postanowiła się zmierzyć z takimi klasykami, jak „What Child, Nowell”, „Emmanuel”, „Holy, Ivy And Rose” czy „Star Of Wonder”.
Drugą połowę „Midwinter Graces” wypełniają natomiast autorskie pomysły genialnej wokalistki i pianistki. Słuchając „A Silent Nigt With You”, „Snow Angel”, „Pink And Glitter”, „Winter’s Carol”, „Our New Year” oraz „Comfort And Joy” (tylko w wersji deluxe albumu) nie trudno jednak o refleksję, że z tych ładnych, nastrojowych pieśni zwyczajnie wieje nudą! Tak jakby Tori i jej band (Matt Chamberlain na perkusji, Jon Evans na basie oraz Mac Aladdin na gitarze) zapadł z długą, zimową drzemkę. I choćby dlatego palma, bynajmniej nie wielkanocną, ale pierwszeństwa w kategorii tegorocznych płyt inspirowanych zimą i świętami należy do Stinga, za jego „If On A Winter’s Night…”.