Mowa tu przede wszystkim o dwóch pierwszych singlach z „Reality Killed The Video Star”, czyli „Bodies” oraz „You Now Me”. Oba nagrania są tak dalece różne, że śmiało mogłyby wyjść spod ręki zupełnie innych artystów. A zarazem doskonale opisują stylistyczną elastyczność Robbiego, który niczym kameleon potrafi odnaleźć się w różnych gatunkach, a więc elektro-popowym, wybijającym się na tle innych premierowych piosenek „Bodies”, jak i uroczo staroświeckiej balladzie „You Now Me”. Słuchając tej drugiej, jak i zresztą całej płyty ma się jednak wrażenie, że wokalista nie tyle spoważniał, co odnalazł się w stylistyce klasycznego, eleganckiego popu.
Przekonują o tym takie kompozycje, jak otwierający album „Morning Sun”, w którym Robbie brzmi jak Elton John. Albo bardzo beatlesowski w klimacie „Won`t Do That”. Czy wreszcie „Do You Mind”, który z kolei sprawia wrażenie jakiegoś zapomnianego nagrania The Rolling Stones. Ja jednak chyba najbardziej lubię, gdy ten wokalny kameleon puszcza do nas oko rozkosznie kiczowatym, ale zarazem błyskawicznie wpadającym w ucho, tanecznym „Starstuck”, a w „Last Days Of Disco” bawi się stylistyką new romantic.