„Procent” wziął się w garść. Od zawsze miał niesamowite ucho do bitów i to się nie zmieniło. Za to głos, porównany kiedyś przeze mnie do zatartego silnika, już dłuższy czas nie jest wrogiem, niemniej tak dobrym sojusznikiem jeszcze nie był. Jego właściciel otrząsnął się ze swoich tyrmandowo-czechowowskich uniesień i twardo stojąc na ziemi ostemplował bity własną kolorową osobowością. Szereg didżejów i „mikrofonowych ludzi” (od Lilu, przez Kubę Knapa, po O.S.T.R.-a) wpisał się do tego pamiętnika starannie, właściwie dobierając cuty i wersy. Mówiąc krótko – wyszło.
{program-muzyczny}
Skoro tak chwaliłem muzykę, wypadałoby się o niej rozpisać. Króluje Stona, który płytę najpierw harmonijnie rozbujał, po czym pozwolił jej swobodnie osiąść. To nie są jakieś tam podkłady, ale wielopoziomowe, zawsze upilnowane kompozycje imponujące oddechem, jaki muzyka utraciła po latach 70. Co nie oznacza, że twórca zafiksował się na tym okresie, bo choć „Epikurejski splendor” to groove z wigorem i dęciaki na miękko, zaś „Stara ziemia” stanowi przykład chilloutu do sześcianu działając niczym jacuzzi po splifie, na myśl przychodzi więcej skojarzeń. „Potop”, z wdzięczną, wygrywaną na cymbałkach melodyjką jest niczym r’n’b z końca lat 90., „Ostatniej szansy mecz” jawi się jako jawnie neptunesowy. Sprężysty, przebojowy „Czarnobyl” ze swoim knajpianym pianinkiem, cieszy syntezatorem brzmiącym analogowo, jak w ejtisowym, elektrycznym funku. Wszystko to naprawdę zacne. Wydawałoby się, że do poziomu Stony będzie ciężko równać. Gdzie tam… Patr00 utrzymuje piękną równowagę między twardą perkusją, a kruchą melodią idącą wraz z samplem. Zresztą królestwo za sam bas w „Drapieżnikach szołbiznesu”. Z kolei Erio pokazuje dwie różne twarze, bowiem „Oświecenie” to klimat „React” Onyx przeniesiony w świat Pharrella Williamsa, hicior, podczas gdy wolna „Odpowiedzialność” czaruje raczej nastrojem, zbasowanymi bębnami sparowanymi z perlącą się harfą. Ciekawostką są numery Wojaka00 i SB. Ten pierwszy dostarczył repetytywny, ascetyczny bit – sam w sobie denerwujący (pewno tym jak trudno go zaszufladkować – słyszę nim zarówno coś z dancehallu, jak i coś z big bitu), za to na raperów działający jak nitro. Drugi z panów dokonał fuzji zgoła kosmicznej – świergocząca, dziwna próbka w tle, zwichrowany bas, narzucające tempo w clapy. I też działa! Zresztą słabeuszy nie ma i nawet jeśli Quiz może odstawać samą jakością brzmienia, to marszowe werble i wyczucie w obróbce wokalnego sampla powodują, że jego numer ma rekompensujący resztę, emocjonalny naddatek.
Uff, skoro podkłady mamy za sobą, można skupić się na rapie. Proceente nie jest idealny. Blednie przy gościach jakby potrzebował pełnego zestawu zwrotek, żeby rozwinąć skrzydła: na tle kozacko dysponowanego, kładącego bardzo „gorzowską” zwrotkę Mielzky`ego jeszcze radzi sobie dobrze, ale już na przykład niknie przy świetnie przyswajalnym w małych porcjach, konkretnym na występach u kogoś Ostrym. Kuba Knap wręcz go obnaża, bo kiedy Kuba dominuje sobie bit na luzaku, Pro dostaje zadyszki ścigając się z perkusją. Pojedynczych sucharków pokroju „Ty masz słuch jak Beethoven / widzisz mnie jak Stevie Wonder” nie ma co punktować, to jak bić inwalidę. Zwrócę więc uwagę na wylewającą się z numerów prozę życia. Skoro teraz słuchamy o tym, jak emce gotuje ryż i wrzuca ciuchy do pralki, o kondomach w kieszeni spodni, to co będzie następne – opis oddawania moczu? Jak można przeznaczyć bit-fortecę na utwór o lodówce? No cóż, ja tam mimo wszystko lubię to podejście. Ten detal, ta codzienność, to bardzo hiphopowe. Poza tym póki trafiają się sztosy pokroju „Nie ma lekko, tego nie malował Canaletto / hajp na patencie, hajs w Providencie / to spada na dzielnię jak złe zaklęcie / emeryci psioczą na służbę zdrowia, młodzi sączą browar zamiast zarobkować” chyba nikt nie powinien narzekać. Zwłaszcza, że „Kosiorek” owija w bawełnę jak na producenta ciuchów przystało. Zwykłą autobiograficzną opowieść ubiera w totalnie nietuzinkowe odwołanie do Czarnobyla albo kontrast ze swoim alter ego, nudne zazwyczaj gadanie o własnej ewolucji postrzegane jest pryzmat doznanej iluminacji, proste przyjemności urastają do rangi manifestu „epikurejskiego splendoru”. I dobrze.
Kiedy irytują nas wysypujący się zewsząd swaggerzy deliberujący przed lustrem o tym, który ładniej podśpiewał, błysnął fajniejszym hasztagiem i staranniej się wydepilował, pamiętajmy, że gdzieś z osiedlowej ławki (bądź okna kuchni) krytycznie przygląda się temu Procent. Żre chleb z bigosem bądź tłusty rosół, popija mazurskim bimbrem wciąż słuchając „Life After Death”, ma w nosie zdanie innych. I „chce być bohaterem jak Człowiek-Pająk”. Z bronią kalibru „Zupynalefkisplify” jest w stanie ocalić dobre samopoczucie bardzo wielu słuchaczy. Premiera 26 września.
Proceeente – „Zupynalefkisplify”
Aloha Entertainment
1. Intro Zupynalefkisplify
2. Oświecenie (prod. Erio, scratch DJ Gondek)
3. Epikurejski splendor (prod. Stona)
4. Kiedy dobrzy ludzie robią złe rzeczy feat. Emazet, Kuba Knap (prod. Stona, scratch DJ Grubaz)
5. Potop (prod. Stona, scratch DJ Paulo)
6. Czarnobyl feat. Danny (prod. Stona)
7. Palnik feat. Muflon, Łysonżi Dżonson (prod. Wojak00)
8. Strzelba (prod. SB, scratch DJ Grubaz)
9. Dom (prod. Expe, scratch DJ Anusz)
10. Stara Ziemia (prod. Stona, scratch Dj Gondek)
11. Dla chłopaków i dziewczyn feat. Quiz, Green (prod. Quiz, scratch DJ Te)
12. Nadzieja feat. Mielzky (prod. patr00, scratch DJ Grubaz)
13. Lodówka (prod. patr00, scratch DJ Panda)
14. Drapieżnki Szołbiznesu (prod. patr00)
15. Ostatniej szansy mecz (prod. Stona, scratch DJ Gondek)
16. Odpowiedzialność feat. O.S.T.R., Hades (prod. Erio)
17. AE feat. Lilu (prod. Stona, scratch DJ Anusz)
18. Babcia (prod. patr00)