Południca – „Spóźnione wejście w XXI wiek”

Kupa śmiechu, mnóstwo świetnej muzyki, wspaniała oprawa graficzna.

2010.11.20

opublikował:


Południca – „Spóźnione wejście w XXI wiek”

Debiut Południcy to jeden z najjaśniejszych punktów na fonograficznej mapie Polski w 2010 roku. Panie i panowie z Krakowa (po trzy sztuki z każdej płci) prezentują taki kalejdoskop ślicznych dźwięków, pokręconego humoru i dystansu do swojej sztuki, że się lepiej na duchu robi. A gdy słuchając będziemy studiować zamieszczony w książeczce kapitalny komiks ilustrujący każdą z piosenek, uśmiejemy się do łez.

Napisanie, że muzyka Południcy to folk, jest pójściem na skróty. Choć prawdą jest, że ludowości w tych 11 piosenkach jest dużo. Nie jest ona jednak siermiężna, czerstwo biesiadna, bez kolorowych kiecek, koralików i wianków na głowach. Kontrabas i klarnet nasuwają asocjacje z jazzem. Jest szczypta alternatywy i odrobina elektroniki. Południca może nie wywraca folkowej konwencji do góry nogami, nie odwraca się do niej plecami i nie pokazuje środkowego palca, lecz z pewnością stara się wskazać, że jest w tym coś więcej niż prostacka ludyczność i toporna obrzędowość.

Erudycja muzyczna i elegancja w podejściu do tworzenia czynią krążek dziełem wielce smakowitym. Południcy na ludowe festyny nie zapraszajcie, choć nie wątpię, że w takiej scenerii zespół poradziłby sobie, bo kilka piosenek jest skocznych i tanecznych. Krakowianie świetnie nadają się natomiast do przyciemnionych, klimatycznych, sal, w których z powodzeniem można by odtworzyć mistyczne, niepokojące nastroje, jakich na płycie jest niemało (np. „Wieloryb”, „Nocorożec”).

Najważniejsze jest puszczanie oka do słuchacza. Niczym demoniczne południce z wierzeń słowiańskich muzycy zdają się pytać nas, czy potrafimy odstawić powagę na bok i porobić sobie wraz z nimi jaja. Im dłużej i uważniej będziemy tej płyty słuchać, tym bardziej będziemy skłonni przyznać, że warto pobawić się wraz z nimi. A jeśli lubimy komiksy, to pobawić się po prostu trzeba. Zwłaszcza, jeśli zapraszają do tego muzycy ukrywający się między innymi pod pseudonimami Kobieta Kot, Dick Tracy, Kapitan Żbik i Hulk.

Album to urocze wariactwo. Jakby ludowy obrzęd pokazywano w krzywym zwierciadle, z dybuków i innych strasznych stworzeń drwiono na całego. Przy urokliwych dźwiękach piszczałek, fletów, saksofonu (m.in. Mateusz Pospieszalski), cymbałków i innych perkusjonaliów, gitary akustycznej, perkusji oraz ze świetnym, chwilami nawiedzonym, śpiewem na głosy żeńskiej części grupy. Omijając wydawnictwo popełnicie wielki grzech zaniedbania.

Marzy mi się, by krakowianie zagrali trasę z Żywiołakiem. Wspaniałe wrażenia wzrokowo-słuchowe i kupa śmiechu byłyby gwarantowane. „Cechuje nas niestandardowe podejście do muzyki i improwizowane teksty piosenek zabarwione pomarańczowym poczuciem humoru. Gramy avant-pop w odmianie środkowoeuropejskiej. Nasza muzyka to proste piosenki o zwierzętach i kobietach” – piszą o sobie muzycy Południcy. Ależ oni są fajnie walnięci! 🙂


Lista utworów:

1. Wieloryb

2. Południca

3. Hatija Ajhejtja

4. Chinka   

5. Łucja

6. Nocorożec

7. Łado

8. Ostrygi

9. Mała Diva

10. Latawce

11. Diabolica

Wydawca: W Moich Oczach

Polecane