POGODNO – „Wasza Wspaniałość”

Pogodno są trochę jak animacje Terry`ego Gilliama. Nie zawsze rozumiemy, co artysta chciał przekazać, ale bardzo często nam się to podoba.

2010.06.01

opublikował:


POGODNO – „Wasza Wspaniałość”

Zaczyna się złowrogo, powolnie, walcowato niemalże, od „Ale”, ale wszystkie znaki szczególne są na „Waszej Wspaniałości” obecne. Czyli mamy metafizyczno-surrealistyczne wariactwo słowne nasuwające chwilami skojarzenia z Monty Pythonem, wyrafinowane aranżacje i charakterystyczne od samego początku istnienia zespołu żonglowanie dźwiękami zaczerpniętymi z różnych gatunków. Od samego początku wyczuwa się, że Damian Pielka (gitara basowa, wokal), Marcin Zabrocki (klawisze, saksofon, wokal) i Paweł Osicki (perkusja, wokal) idealnie wpasowali się w pasmo, na którym nadaje Jacek „Budyń” Szymkiewicz, jedyna osoba pozostała z dawnego Pogodno.

Nie ukrywam, że płyty oczekiwałem z niepokojem, gdy okazało się, iż skład grupy został gruntownie przemeblowany i nie ma już w niej Marcina Macuka, który był postacią niezwykle ważną. Obawy były niepotrzebne. Budyń z nowymi współpracownikami sprostał zadaniu, którym było nawiązanie do świetnych wcześniejszych krążków. Nie bez znaczenia była tu pomoc dwóch osób – Maćka Cieślaka ze Ścianki, w którego studiu piosenki zarejestrowano na analogowym sprzęcie, a także Marcina Borsa (producent m.in. Nosowskiej), który nadał kompozycjom ostatecznego szlifu. Całość brzmi oldschoolowo, prawdziwie. Czasem miałem wrażenie, że słucham muzyki z drugiej połowy lat 60. czy początku 70. Ale Cieślak i Bors, pomimo swoich niezaprzeczalnych studyjnych umiejętności nic by nie pomogli, gdyby Pogodno napisało słaby materiał. Brzmieniem zatuszować by się tego nie dało. O dziewięciu piosenkach z „Waszej Wspaniałości” można powiedzieć różne rzeczy, ale na pewno nie to, że są słabe.

Jeśli ktoś zdążył już polubić Pogodno, po „Waszej Wspaniałości” zdania nie zmieni, a w swej admiracji może się tylko umocnić. Trudno nie podziwiać tego, że zespół ze swobodą skacze z alternatywnego rocka w rejony mocno glamrockowe („Suka”), zahacza o jazzowe improwizacje („Oda do młodości”), nieźle czuje się także posiłkując się dźwiękami, które słyszeliśmy w nowofalowych czasach Killing Joke, w niektórych numerach Bauhaus czy na pierwszych płytach U2 („Nie 2”). Jest odrobina country i bluesa oraz takiego knajpianego, kabaretowego klimatu („Piosenka Terrorystyczna”), a nawet mrocznie brudnego grunge`u („Nie 1”) z wkomponowanymi komunikatami z różnych infolinii, który w dalszej części przeistacza się w numer, który z powodzeniem mógłby śpiewać Tom Waits.

Dodatkowe kolory pochodzą z tekstów, dotyczących relacji międzyludzkich. Słowa sprawiają czasem wrażenie wariackiego bełkotu, ale jeśli uważniej się wsłuchać, to okaże się, że Budyń napisał coś prawdziwego, przenikliwego i mocno gorzkiego. Choćby jak w „Magnesie”: „Już nie chce słuchać twoich słów; Usztywniać bagnet na ten dźwięk, ten jęk…; Niech skończy się; Zamieć pod dywan kurz; Zamknij na kłódkę drzwi; Skończmy udawać że ty i ja mamy jakieś coś; Zgniłą miłości kość; Wyrzuć i…; Nie dzwoń do mnie!”. Może nie ma tu evergreenów na miarę „Pani w obuwniczym”, „Orkiestry”, czy „Spierdalacza”, lecz jest dużo muzyki, którą young man i young woman będą słuchać z wielką przyjemnością.

Lista utworów:

1. Ale – 6:27

2. Suka – 5:58

3. Ciłość – 6:28

4. Piosenka Terrorystyczna – 3:49

5. Nie 1 – 3:58

6. Nie 2 – 3:41

7. Magnes – 3:32

8. Czemu wciąż jest czwartek – 4:00

9. Oda do młodości – 7:55

Tagi


Polecane