Muniek – „Muniek”

Muzyczna spowiedź rockandrollowca.

2010.03.27

opublikował:


Muniek – „Muniek”

Ani się obejrzeliśmy, a na „liczniku” wokalisty T.Love pojawiła się liczba 47. Wygląda na tyle? Moim zdaniem nie! Bo choć od kilku lat swoje (zapuchnięte?) oczy ukrywa za szkłami przeciwsłonecznych okularów, to na koncertach kipi energią, zachowuje się jak nastolatek. Dlatego mówcie co chcecie, ale ja dałbym mu najwyżej „czterdziestkę”. Niestety Muńkowi bliżej dziś do „pięćdziesiątki”. Zobaczycie – jeszcze chwila, a ktoś go nazwie weteranem polskiego rocka. Ale zanim to się stanie, posłuchajmy jego solowego debiutu. Bo naprawdę warto!

Warto przede wszystkim dla zamykającej album, popowej ballady „Święty”. Dla tej melodii, która przywodzi na myśl utwory Queen, Eltona Johna czy Davida Bowie. I dla tekstu. Gorzkiego, ale prawdziwego. Zresztą tak jak znakomita większość utworów, którymi Staszczyk podsumowuje swoje życie, swoją karierę. Zastanawiacie się ile prawdy jest w piosence „Stary boy”, która opowiada o szukającym seksualnych przygód facecie po czterdziestce? Poszukajcie więc wywiadów z Muńkiem towarzyszących premierze jego „solówki”. Szczerości nie brakuje również w wybitnie autobiograficznych, opowiadających o miłości i zdradzie „Dziejach grzechu”, do których zaśpiewania wokalista T.Love zaprosił Annę Marię Jopek.

Drugim gościem na płycie jest Kora, która towarzyszy Staszczykowi w radosnym, skocznym ska „Njutella Marcella”. Bo już Janka Benedka, gitarzystę i kompozytora tych piosenek gościem nazwać nie można. To przecież on był muzycznym liderem T.Love na początku lat 90., to on jest autorem takich hitów (by nie powiedzieć klasyków), jak „Wychowanie” i „Warszawa”. Dlatego wzajemne spotkanie po latach dwóch kumpli z kapeli nie dziwi. Ba! Wydaje się czymś logicznym i oczywistym!

Czym więc „solówka” Muńka różni się od krążków jego zespołu? Bo przecież taka „Tina” ma moc i przebojowość z czasów, gdy Benedek grał w T.Love. Ale już nagrywając nawiązujący do twórczości The Clash „Hot Hot Hot”, knajpiany „Ring Dong” w duchu Toma Waitsa czy country`owy „Gan” Muniek wypuścił się poza stylistykę własnej kapeli, a przy okazji dał upust swoim muzycznym fascynacjom. Dzięki temu tej uroczo łobuzerskiej, czasem słodkiej, a kiedy indziej gorzkiej płyty tak dobrze się słucha.

Wywiad z Muńkiem Staszczykiem przy okazji premiery solowej płyty – TUTAJ.

Polecane