Trzeba przyznać, że wykorzystanie bitów tego oleckiego producenta okazało się strzałem w dziesiątkę. Mimo że nie są to bity pierwszej świeżości (były przygotowane na potrzeby instrumentalnego projektu „FUTURA” z 2011 roku), w przypadku takiej jakości materiału jesteśmy skłonni wybaczyć nawet to wtórne użycie. Galus, autor wspaniałej muzyki do solówki Hadesa „Nowe Dobro To Zło”, tutaj dostarczył podkłady jeszcze bardziej niepokojące, duszne i przytłaczające. Pamiętacie genialne „Kosmos to rytm” z tamtego albumu? „Egzegeza – Księga Słów” podnosi senność i ciężar tamtego bitu do potęgi trzeciej. Zarazem Galus – co nie powinno specjalnie dziwić, bo w końcu pierwotnie były to nagrania instrumentalne – uwalnia swoją muzykę z hip-hopowych schematów: bogata aranżacja uwzględnia dźwięki wyjęte z życia codziennego (np. kule bilardowe), a brzmienie za sprawą różnego rodzaju przesterów zyskuje industrialny, postapokaliptyczny wymiar („Pasmarsz”). Mimo przełamywania wielu konwencji, są to zarazem bity, którym blisko do wielu hip-hopowych wzorców. Nieprzypadkowo kilka miesięcy temu ukazał się w sieci miks DJ Kebsa, który łączył zwrotki Hadesa z „Nowe Dobro To Zło” z dorobkiem J Dilli. Galus jest w gruncie rzeczy uczniem tej samej szkoły – brudnego rapu z Detroit, zderzającego syntezatory z soulem.
{reklama-hh}
Imponujące jest to, w jaki sposób Medium porusza się po tych bitach. Kielecki raper opanował warsztat do perfekcji i, jeśli wziąć pod uwagę zmiany tempa, modulacje głosowe czy akcentowanie, nie sposób się przy jego rymowaniu nudzić, bo dzieją się tu rzeczy naprawdę szalone i niekonwencjonalne. Problem w tym, że wielokrotnie ten ekspresyjny sposób rapowania sprowadza gospodarza na manowce. „Egzegeza” jest, co tu dużo mówić, albumem przegadanym. Płycie tej można postawić taki sam zarzut jak niegdyś „Jazzurekcji” O.S.T.R.`a – choć dopieszczona pod względem technicznym i muzycznym, tekstowo jest o wszystkim i niczym. Jasne, można wyłapać zalążki konceptów („Bilard”, „Zegarniszcz”), ale ich prezentacja pozbawiona jest jakiejkolwiek wyrazistości. Mistyczny i kosmiczny wymiar wersów Mediuma niczego nie usprawiedliwia – raper powinien częściej gryźć się w język i lepiej precyzować swoje myśli, bo jeśli dwanaście utworów trwających po dwie-trzy minuty jest w stanie zmęczyć słuchacza, to coś tutaj nie gra.