Siłą debiutanckiej płyty Ghost był zamęt zasiany w głowach słuchaczy. Oto bowiem pojawiła się grupa zamaskowanych muzyków funkcjonujący jako Bezimienni Ghoule, którzy image`m przypominali blackmetalowców z najmroczniejszych zakątków Skandynawii. Na czele stał przebrany za skrzyżowanie biskupa z Ghost Riderem Papa Emeritus. Krążek „Opus Eponymous” halloweenowej grupy ukazał się nakładem specjalizującego się w stonerowo-doomowym graniu, prowadzonym przez Lee Dorriana z Cathedral labelu Rise Above Records, przyniósł niby niewyróżniające się hardrockowe piosenki, które umiały jednak ująć melodyjnymi refrenami i intrygowały sakralnymi wstawkami. Sukcesu dopełniła niepewność odbiorców próbujących rozgryźć, czy Ghost to jakaś forma trollingu, czy może grupa próbująca być choć trochę serio. Drugi album, „Infestissumam” przesunął granicę w tę drugą stronę i jako całość rozczarował obnażając kompozycyjne braki zespołu. Na „Meliora” Ghost wreszcie pokazują, że mają dużo ciekawego do zaoferowania pod względem muzycznym. W połączeniu z nadzwyczaj sprawnym marketingiem i atrakcyjną stylówką, Ghost z popularnej kapeli mają szansę przeistoczyć się w prawdziwe gwiazdy.
Niektórzy zarzucają Ghost brak własnej tożsamości. Niesłusznie, grupa ma jasny – choć oczywiście na wskroś nieoryginalny – pomysł na siebie, polegający na zgrabnym kopiowaniu patentów wymyślonych trzy, a nawet cztery dekady temu. Główną inspiracją, zarówno w sferze muzycznej jak i wizerunkowej, pozostają naturalnie King Diamond i jego Mercyful Fate. Z oczywistych nawiązań do rockowo-metalowych gigantów warto wspomnieć też Deep Purple („Majesty”) czy Judas Priest („Mummy Dust”). Ale wachlarz zapożyczeń, po które sięga Ghost jest znacznie szerszy. W alternatywnej rzeczywistości grupa refrenami takimi jak choćby te w „From the Pinnacle to the Pit” czy „Absolution” mogłaby wypełnić lukę po Abbie, akustyczny „He Is” przypomina z kolei zakurzony, zakopany na strychu szkic piosenki Simon & Garfunkel. Czekam na dzień, w którym rozgłośnie radiowe na całym świecie odkryją komercyjny potencjał muzyki Ghost.
„Meliora” ujmuje bogatymi, znacząco rozbudowanymi w stosunku do poprzednich płyt, aranżacjami. Najwięcej dzieje się w warstwie klawiszowej, gdzie obok znanych „sakralnych” zagrywek pojawiają się organy Hammonda oraz sporo plastikowego klawisza rodem z rocka progresywnego. Coraz więcej polotu mają także papieskie wokale. Zdemaskowany przez Nergala Tobias Forge konsekwentnie uśmierca swoje dotychczasowe wcielenia i na potrzeby „Meliora” stał się Papą Emeritusem III. Forge na pierwszej płycie śpiewał przez nos, na drugiej głównie smędził pogrążając nawet co ciekawsze fragmenty „Infestissumam”, tym razem wreszcie moduluje głos oddalając się od diamondowskiej maniery. Gitarzyści, basista i perkusista zdają się znać swoje miejsce w szeregu i starają się nie wychylać, choć na płycie znajdziemy kilka nośnych riffów, a basowe, trącące Kornem intro z „From the Pinnacle to the Pit” jest jednym z najbardziej charakterystycznych fragmentów „Meliora”.
Na koniec warto wspomnieć o oprawie wizualnej „Meliora”. W Polsce dostępne jest niestety jedynie wydanie na CD, wyposażone w grubą wkładkę z fantastycznymi grafikami ilustrującymi poszczególne piosenki. Ich autorem, podobnie jak i samej okładki, jest Zbigniew Bielak, którego prace zdobiły już okładki płyt m.in. Vadera, Darkthrone, Mayhem czy poprzedniego krążka Ghost.