DJ Eprom & Sensi – „Boom Bap Boogie”

Skacz i ulegnij nostalgii.

2014.09.29

opublikował:


DJ Eprom & Sensi – „Boom Bap Boogie”

Świetnych producentów mamy w Polsce sporo, ale król jest tylko jeden. Po tym co działo się na płycie Modulators, Sztigara Bonko i Sariusa miałem pewność, że w mojej głowie nastąpiła właśnie mała detronizacja, wynikiem której miejsce Magiery zajął Eprom. Wieść o tym, iż artysta skończył album z Sensim, częstochowskim mc grającym pierwsze skrzypce w  – również bardzo przeze mnie cenionym –  boombapowym trio Hurragun była dla mnie z gatunku tych „łamiących”. Dlatego właśnie przy pierwszych przesłuchaniach rozsądek milczał, przemówiło natomiast serce. A wraz z nim nostalgia.

Pierwsze dźwięki – szarpnięcie basowej struny, mocarna perkusja i zwariowana trąbka w duchu House of Pain  – jest jak powrót do dzieciństwa, możliwości skompletowania brakującego obrazka z gumy Turbo, dokończenie za trudnej niegdyś gry na Amidze. Gdy przypominane są „Dziewczyny” Kazika, „Letnia miłość” 3H, a raper intonuje refren „to do em-siiiiiiiiiiiis” natychmiast wraca się na stare śmieci. I przechodzi jeszcze raz przez tą całą rapową przygodę tropiąc nawiązania. „Hardcore Beats” cieszy ucho klimatem Digital Underground, choć cut „walking down the street to the hardcore beat” prowadzi do LL Cool J’a i jego „Radio”. „Bez ściem” przywołuje echa słynnego, produkowanego przez Pete’a Rocka „Troy”. „Do innych MC’s” nawet nie ukrywa, że jest spuścizną Funkdoobiest. Sermonowy bas-monstrum kładzie na łopatki, kiedy tylko puścić sobie „O.A.B.”. I tak dalej. Eprom jest tu nie tylko jednoosobową grupą rekonstrukcyjną, ale też farmaceutą, który ma dla boombapowego staruszka całkiem sporo „Viagry”. Całość ma kopa, pilnuje jej utalentowany gość wywodzący swoje rozwiązania z głębokiego zrozumienia tematu i chęci podjęcia go, nie imitacji. Na podkłady trafia MC w oryginalnym rozumieniu tego słowa – nie poeta, a wodzirej niepozwalający muzyce wyhamować, zbrojny we wszystkie sprawdzane po stokroć, wyćwiczone patenty, od rapowego skatowania a la Das EFX po wykrzykiwanie końcówek wersów w dopowiedziach, przeciągnięcia czy efekt jąkania się jakby ktoś właśnie skreczował na wokalu. Szafa gra, słuchacz skacze uszczęśliwiony, nic tylko stawiać maksymalną ocenę i szykować dissy na tych ośmielających się myśleć inaczej.

{program-muzyczny}

A potem budzi się rozum i pojawiają się pytania. Czy to nie jest jednak wizyta w – fakt, że bardzo dobrze funkcjonującym i zadbanym, pachnącym nęcąco starym Nowym Jorkiem a nawet ciut starą Jamajką – skansenie? Czy skoro mamy już wyciągnięte prosto z wehikułu czasu płyty Sztigara Bonko, Hurragunu, CENTRUMstrony, to  potencjał Eproma nie powinien zostać ukierunkowany tak, żeby wytyczał scenie szlak naprzód, nie zaś zabezpieczał jej tyły? Czy aby rzeczywiście Sensi ze swoimi hasłowo potraktowanymi wspominkami, prostymi jak konstrukcja cepa, generycznymi historiami i meczącym nieco pod koniec mikrofonowym nadciśnieniem nie jest tylko kolejnym instrumentem w Epromowej orkiestrze? Owszem, mamy tu „Surowy skrecz”, popisówkę gdzie wszystkie słowa w wersie zaczynają się od innej litery i w ten sposób udaje się przelecieć cały alphabet, ale to było fajne w czasach początków Blackalicious czy Phi Life Cypher i w Polsce zrobił to już każdy, kto chciał i był w stanie. Trudno ukryć, że za wspaniałym brzmieniem (ktoś tu musi mieć w domu sporą ekspozycję klasycznych „gratów”), wygrubaszonym basem, pięknym samplem i bębnami o których nasza scena zapomniała gdzieś na etapie „10 osób” jest raper, któremu wciąż bliżej do Liroya niż do Blabbermoufa. I który singlowy kawałek pozwala ukraść gościnnie pojawiającemu się w nim Sariusowi. 



 

Stawiam ocenę niższą niż bym chciał, niemniej pieprzyć rozum. Ja przy żadnej płycie w tym roku nie bawiłem się tak dobrze, samo „Zmieniłem zdanie”  zostawiłem na pętli przez godzinę, cierpiąc zresztą potem katusze, gdy usiłowałem dociec, z czym mi się ta golden era w wersji sunshine kojarzy (nieoceniony DJ Anusz podpowiedział w końcu: „Feel Me Flow” Naughty By Nature i „Be A Father To Your Child” Eda O.G. z Da  Bulldogs). Mimo to jestem świadom, że nie każdy pamięta postaci uwiecznione z „97’ dobrze pamiętam”: „skinów we flekach” i „wuefistów z bombą w chuj”. Nie każdy zaakceptuje konwencję „Jest akcja” i zdoła bez ziewania posłuchać o etosie czterech elementów hip-hopu.  W końcu nie każdy szuka w rapie funku, skreczu, motywacji do machania łbem. Nie chcecie, Wasza strata.

DJ Eprom & Sensi feat. DJ Lem „Boom Bap Boogie”

Asfalt Records

1. Poza kontrolą

2. 97` dobrze pamiętam

3. Przyczajony tygrys, ukryty pies

4. Jest akcja!

5. Hardcore Beatz

6. Mantra

7. O.A.B. feat. Tytson

8. Do innych MC`s

9. Bez ściem feat. Sarius

10. Zmieniłem zdanie feat. CENTRUMstrona

11. Wstyd

12. Hip Hop Elements feat. CENTRUMstrona

13. Bonus: Surowy Skrecz

Polecane