Cypress Hill – „Rise Up”

Oldschool baby!

2010.04.30

opublikował:


Cypress Hill – „Rise Up”

Subtelna różnica między współczesnym i oldskulowym hip hopem jest taka, że… ten drugi rządzi!:) 

Nie będąc ekspertem od hip hopu, nie zamierzam wnikać w niuanse środowiskowe, czy przynależność do podszuflad, czy sub-gatunków. Natomiast, jako kompletny zajob na punkcie Muzyki czuję się kompetentny poopowiadać Państwu o najnowszym dziele B-Reala i jego grupy.

Zaczyna się, jak program na Discovery Historia, od słów „W 1991 roku, jako nieznani artyści, Cypress Hill wydali swoją debiutancką płytę…”. To ważne słowa, po części pozwalające odpowiedzieć na pytanie, dlaczego ta muzyka dziś brzmi tak, a nie inaczej. Lata 90. dla dzisiejszych trzydziestolatków były w pyteczkę. Szczególnie w Polsce. Po upadku komuny nagle zrobiło się kolorowo, powstawały komercyjne radia, które wreszcie grały muzykę z Zachodu, a w powietrzu unosił się zapach beztroski. Pomieszany z dymem papierosowym i gandzi. W takich realiach po raz pierwszy dane nam było usłyszeć kultową „Cypress Hill”, a niedługo później jeszcze lepszą „Black Sunday”. Nagle, wszystko, o czym rymowali B-Real i San Dog zaczęło dotyczyć też nas. Nie było jakimś pieprzonym science fiction, jak Beverly Hills 210″ czy ileś tam. I, choć zespół mocno trzyma się w tekstach spraw lokalnej społeczności, z okolic Los Angeles, to my też już borykamy się z podobnymi problemami. Kluczowe są dwa. Legalne palenie zioła i równość wszystkich, bez względu na rasę i zajęcie.

Łącznikiem z latami dziewięćdziesiątymi są na „Rise Up” także goście, którzy, podobnie jak Cypress Hill, zaczynali tworzyć na początku tamtej dekady. Do tego tradycyjne dla nich, rockowe smaczki, czy całe utwory utrzymane w konwencji bliższej Rage Against The Machine, niż Vanilla Ice:) Singlowy utwór tytułowy, z udziałem Toma Morello z RATM to numer, który z powodzeniem powinny grać tzw. rockowe stacje radiowe. Drugi utwór z towarzyszeniem komunizującego gitarzysty – milionera, „Shut ‘Em Down” oczywiście znowu tematyką nawiązuje do sytuacji gospodarczej ogólnoświatowej zgniłej kapitalistycznej koalicji. A muzycznie jeszcze bardziej kojarzy się z Rage’ami, przez charakterystyczne solo i niepodrabialne połączenie funku i hard rocka. Choć najbardziej siedzi mi numer nagrany z Daronem Malakianem ze Scars On Broadway i System Of A Down, „Troubleseeker”. W połowie lat 90. miałby szansę na ogólnoświatowy sukces na listach sprzedaży. Dziś, żeby to osiągnąć, Cypress Hill sięgnęli po latynosko-czarne wsparcie Marca Anthony’ego i Pitbula. Melodyjny, lżejszy i łatwiejszy w odbiorze „Armada Latina”, jak „Rise Up” doczekał się teledysku i wyruszył właśnie na podbój list przebojów. Do lata powinien coś zwojować. Jasne, że mi osobiście się nie podoba, ale wiem, że może coś zdziałać w mainstreamowych mediach. Jego przeciwieństwem jest „Take My Pain” zrobiony z Everlastem. Kolejnym pomnikowym artystą lat 90. Groove na granicy przesteru i „brudne” sample w tle, pod nawijką Erika, zmuszają do skupienia się nad tekstem, w którym były szef House Of Pain pochyla się nad trudnymi relacjami z rodzicami. Najlepsze jednak (dla księgowych Snoop Dogga, którego wytwórnia wydała ten album), że muzyka i teksty są nie tylko ponadnarodowe, ale i ponadpokoleniowe. Wszyscy, którzy pamiętają lata 90. i ci, co jeszcze rżnęli wtedy w pieluchy, często chcą poczuć się jak przed kilkunastu laty. Z tą płytą wszyscy damy radę.

Lista piosenek:

1. It Ain`t Nothin (featuring Young De)    

2. Light It Up      

3. Rise Up

4. Get It Anyway

5. Pass the Dutch (featuring Evidence and The Alchemist)

6. Bang Bang

7. K.U.S.H. (Introducing Kannabis Kartel)

8. Get `Em Up

9. Carry Me Away (featuring Mike Shinoda of Linkin Park)

10. Trouble Seeker (featuring Daron Malakian of System of a Down)

11. Take My Pain (featuring Everlast)

12. I Unlimited

13. Armed & Dangerous

14. Shut `Em Down (featuring Tom Morello)

15. Armada Latina (featuring Pitbull and Marc Anthony)

Polecane