BOKKA – „Life On Planet B”

Nie tylko dla fanów „Stranger Things”.

2018.04.18

opublikował:


BOKKA – „Life On Planet B”

foto: mat. pras.

Na swoim trzecim albumie wciąż (?) tajemnicza dla wielu słuchaczy grupa, tworząca muzykę na styku avant popu, wokalnej elektroniki i gitarowego alt-rocka rozwija pomysły, jakie zawarła na poprzednich krążkach „BOKKA” i „Don’t Kiss And Tell”. Ale nie tylko. Wystarczy jedno przesłuchanie tego świetnego albumu, żeby odkryć filmowe, czy wręcz serialowe inspiracje artystów, którzy jeszcze dalej poszli w świat vintage’owych klimatów rodem z lat 80..

Musicie przyznać – fantastyczny pomysł na siebie mieli muzycy, wydając pięć lat temu debiutancki album. Pojawili się jakby znikąd, nie ujawniając swoich personaliów, a na scenie prezentując się – podczas znakomitych koncertów-spektakli – w specjalnych maskach. Krytycy pisali wówczas o „efektownym albumie pełnym wdzięcznych piosenek utkanych ze skandynawskiej nostalgii i brytyjskiego romantyzmu”. Słuchacze kupili tę zaplanowaną i przemyślaną konwencję anonimowości popartej świetną muzyką. A kiedy jeszcze w 2015 roku kwintet wypuścił drugi krążek „Don’t Kiss And Tell” okazało się, że BOKKA to artystyczny produkt, który ma szansę zagościć na naszej scenie na więcej, niż tylko jeden sezon. Przede wszystkim dlatego, że zamiast dyskontować sukces i powtórzyć patenty, które tak „zażarły” na pierwszej płycie, grupa sięgnęła po nowe środki wyrazu – przede wszystkim gitary. Tych również nie brakuje na najnowszym materiale grupy, który zdominowała jednak „serialowa” muzyka – stąd ilustracyjne dźwięki i klimat jakby żywcem wyjęty z takich telewizyjnych przebojów, jak „Stranger Things” czy „Dark”.

By poczuć ten tajemniczy, może nawet niepokojący klimat wystarczy posłuchać pierwszego singla „In Love With The Dead Man”, o którym twórcy mówią: Muzycznie – inspiracja klimatem „Stranger Things”. Tekst oparty jest na prawdziwej historii, która wydarzyła się 50 lat temu. Po nagłej śmierci ukochanego, który utonął, młoda dziewczyna przeniosła swoje życie nad grób, uczyła się, spotykała ze znajomymi, spędzała tam każdą możliwą chwilę… A to tylko jeden z kilku utworów o typowo rockowej, piosenkowej strukturze. Posłuchajcie również finałowego „Run For Yourself” – przecież równie dobrze mógłby go zagrać jakiś alt-rockowy band.

Z kolei o „Paper Fuse”, czyli trzecim, najnowszym singlu grupa mówi tak: – Gitarowe riffy, które równie dobrze mogłyby zagościć u The xx, przecinają jasnymi smugami ciemną, mroczną jak kosmiczna przestrzeń strukturę piosenki. Pulsujący numer wkręca się do głowy od pierwszych taktów, a partia wokalna unosi się nad gąszczem dźwięków niczym mgła nad ogromnym miastem przyszłości rodem z „Blade Runnera”. Czyli znów jest „filmowo”…

Oczywiście większa część premierowego materiału to elektro-pop i avant-pop. Jak zwał, tak zwał, ale to jest tak świetnie napisane, zagrane i zaśpiewane, że słuchając kolejny raz „Life On Planet B” wreszcie przestaję myśleć oczywistymi skojarzeniami, według których (subtelnie przetworzony) głos wokalistki przypomina maniery takich artystek, jak: Lykke Li, Fever Ray (Karin Dreijer Andersson), Mø, a nawet Lana del Ray. I szybko zapominam, że muzyka projektu z dwóch poprzednich albumów zawierała inspiracje graniem takich wykonawców, jak The Knife, Sigur Ros, Austra czy Warpaint.

Swój osobny, wyraźny styl BOKKA buduje na umiejętnym balansie między oldschoolowymi dźwiękami syntezatorów brzmiących niczym w latach 80., plastikowych sekwencerów i 8-bitowych komputerów. Dochodzą do tego wspomniane gitary i wyjątkowy żeński głos, nadający całości oniryczny klimat. To on spaja te znakomite melodie, jak choćby – przypominający nieco dokonania Empire Of The Sun – „Secret Void”. – Partia wokalna i fortepian, których pędzący naprzód tandem stanowi oś utworu, jest jak droga przecinająca nieznany ląd. Widoki za oknem sunącego przez nią pojazdu zmieniają się, podobnie jak zmienia się sam kawałek, w którym fortepian niepostrzeżenie przechodzi w synth. Smaczków w piosence jest znacznie więcej – koniec utworu został urozmaicony dźwiękami tamburynu, a dokładniej „hajsburynu”. Efekt ten udało się osiągnąć, dzięki zarejestrowaniu odgłosów monet potrząsanych w kieszeni. Nie ma co oglądać się za siebie – to podróż tylko w jedną stronę – możemy się dowiedzieć z opisu osoby blisko związanej z projektem.

„Secret Void” to świetny numer, ale ja chyba bardziej wolę kolejny w zestawie „Forgive Me” – może dlatego, że słyszę tu rozmach i przebojowość Röyksopp, którego jestem zagorzałym szalikowcem. I ciekawy jestem, jak ten utwór, jak i cały świeży materiał, wypadnie w wersji na żywo? Mam nadzieję, że równie znakomicie, co na płycie. Bo o frekwencję, czy wręcz tłumy pod scenami, na których wystąpi w tym roku BOKKA, jestem wyjątkowo spokojny…

Artur Szklarczyk

Ocena: 4/5

Tracklista:

1. Day 1
2. In Love With The Dead Man
3. Secret Void
4. Forgive Me
5. Take My Hand
6. Paper Fuse
7. Button
8. Hello Darkness
9. Breach
10. Run For Yourself

Polecane